Hej kochani mam do was ogrooomną prośbę <3
Otóż zaczęłam tłumaczyć opowiadanie z Niallem [LINK] (z góry mówię że jest to fanfiction które naprawdę różni się od pozostałych i jestem pewna że wciągnie was) i chciałabym żebyście zajrzeli i chociaż przeczytali wstęp :) to dla mnie naprawdę ważne - będę wam bardzo wdzięczna.
Wasza @Lovandems (jakby ktoś nie zauważył zmieniłam username z @LittleRebelious)
sobota, 31 sierpnia 2013
wtorek, 27 sierpnia 2013
Roździał 8 -" Kur*a kto ty jestes zeby sie do mnie tak odzywać?"
Porozmawialysmy troszeczke z Catlin i poszlysmy spac...
***
Gdy rano sie obudzilam Catlin juz nie bylo w pokoju dlatego zascielilam lozko i poszlam sie w cos ubrac. Wybralam dzinsowe spodenki i granatowa bokserke a potem zrobilam sobie jeszcze lekki makijaz. Postanowilam zejsc na dol... Catlin byla juz w kichni i stala przy kalendarzu ktory wisial na scianie
- Hej! Co tak patrzysz na ten kalendarz?- zapytalam
-Aaa tak tylko... - zaczela Catlin- Jutro koncza sie wakacje i trzeba do szkoly isc...
- O cholera!- powiedzialam na mysl ze bede musiala chodzic do szkoly z tym dupkiem- Bieberem. Nie widzialam sie z nim od czasu kiedy spotkalam go w klubie...i dobrze.
- Co???- Catlin spojrzala na mnie ze zdziwieniem
Nie moglam powiedziec jej o co chodzi wiec po prostu wymyslilam cos na poczekaniu.
- Em....za- zapomnialam.
- Ok?!
Zjadlam sniadanie i wyszlam na dwor. Zobaczylam ze Liam wsiada do do auta i krzyknelam glosno ma niego:
- Liam! Cześć! Gdzie jedziesz?
- O cześć. Musze wyjechac gdzieś najmniej na ....- usłyszałam
- Czemu?- spytalam zdziwiona
- Tydzień- Liam dokończył poprzednie zdanie- Sprawy rodzinne.- Liam wsiadł do auta i pojechał
To bylo dziwne ale ok. Usiadłam na ławce przy moim domu i nie uplynela nawet minuta a pod moim domem zupelnie niespodziewanie znalazla sie Miranda.
- No hej! Co tak siedzisz?
- Cześć. Tak tylko....- odpowiedzialam dziewczynie
- No bo impreza się szykuje u Zayna, wiesz no i... idziesz ze mna?
- Ale kiedy? Sama nie wiem czy chce mi sie chce isc.
- Jutro i nie ma zadnego ale! Idziesz ze mna...Rok szkolny sie zaczyna i musi byc jakas imprezka na koniec wakacji wiec...
- Jutro? Nie chce mi...
- Co? Idziesz, idziesz!- Miranda przerwala mi w srodku zdania
- Niech ci bedzie- zgodzilam sie chociaz mialam watpliwosci ale co tam, przeciez nie bede siedziala sama w domu i sie nudzila. Zaprosilam Mirande do domu. Przy okazji pomogla mi wybrac ciuchy na jutro do szkoly i ta impreze. Caly dzien zlecial mi z Miranda...ale fajnie bylo :) Poszlam sie wykapac i wrocilam do swojego pokoju. Polozylam sie ale gdy zauwazylam ze dostalam smsa od razu wstalam. Pomyslalam ze to od Mirandy ale niestety sie pomylilam...
Od: Nieznany Do: Allison
To jak? Widzimy sie jutro w szkole kotku?
No super... A jeszcze jak bedzie na imprezie u Zayna to juz w ogole mam przesrane. Chwile pozniej dostalam kolejny sms.
Od: Nieznany Do: Allison
A masz jakies plany na jutro wieczorem?
Postanowilam odpisac...
Od: Allison Do: Nieznany
Tak, moja siostra ma urodziny i bede z nia...
Moze to byl i glupi pomysl ale pomyslalam ze moze wtedy by sie chociaz na chwile odemnie odczepil. I tak się stało, nie napisał już nic, więc poszłam spać.
Rano szybko się ubrałam, uczesałam i zrobiłam makijaż. Umowilam się z Miranda że przyjedzie po mnie dziś i tak się stało. Zaraz po wejsciu do szkoły poszłyśmy na sale gimnastyczną na apel a potem do naszej sali lekcyjnej i do domu. Dziwne że nigdzie w szkole nie widziałam Biebera.
W domu wykapałam się i przyszykowalam na imprezę. Chwilę na nią poczekałam i już była u mnie. Prościutko z mojego domu pojechalysmy na impreze.
Było dosyć duzo ludzi... Taaa i Biebier też... Już tylko gdy weszłam zauważyłam go bo siedział przy barze i pił drinka. Przez chwile nawet myślałam żeby do niego podejść czy coś ale jednak potem stwierdziłam że nie bo po co. Poszłam z Miranda usiąść na kanapę a potem potańczyć. Kiedy tanczylam z jakimś chłopakiem zauwazylam że Justin idzie w moja stronę.
- Odbijamy!- Justin podszedł i wziął mnie za rękę.
- O mój Boże...- powiedzialam
Zaczęliśmy tańczyć kiedy akurat poscili strasznieeee wolną piosenkę. Nienawidzę takich.
- No to jednak nie jesteś na urodzinach u twojej siostrzyczki kotku ,co nie?- powiedział Bieber uśmiechając się kopiąco.
- No widzisz,jednak nie...- odpowiedziałam drwiaco
Jakąś minutę później poczułam na swojej szyi mokre pocałunki. Najpierw nie wiedziałam o co chodzi ale jak się okazało to Bieber zaczął mnie całować.
- Zostaw mnie ok?!- zaczęłam mówić ale on nic nie zareagował.
Postanowiłam nie przeszkadzać mu...ale tylko na chwilę bo akurat wpadłam na pomysł który bardzo mi sie spodobal.
Bieber zaczął mnie całować po ustach a ja jego też. W pewnym momencie wziął mnie za rękę i poszliśmy do pokoju. Oczywiście potem nadal kontynulowal to co zaczął. Całował mnie to po szyi to w usta mówiąc tylko:
- Jesteś moja i tylko moja...
Chwilę później poczułam że zaczął
rozpinac moja sukienkę.Najpierw chwycil delikatnie suwak i zaczął się nim bawić a następnie zaczął powoli go rozpinac co jakiś czas robić mała przerwę. Zaczęłam go mocniej całować gdy był już prawie przy końcu zamka. Serio on świetnie całuje.Hmmm... a nawet bardzo dobrze. Gdy rozpial już caly zamek mojej sukienki zaczęłam rozpinac mu koszule jednak gdy zauważył że nie mogę rozpinac jednego z guzików szarpnal koszule i od razu wszystkie guziki się odpiely . Zdjęła mu koszule a on zdjal mi górna część sukienki- ramionczka. Justin przysunał mnie jeszcze bliżej siebie ale gdy zauważył że go odepchnęłam przestał.
- Co jest kur*a?- usłyszałam Biebiera
- Nic...- ubralam się i zapielam zamek w mojej sukience a Bieber siedział jak wryty i patrzył na mnie.
- No co kur*a? Nie podoba się coś?
- No czy ja wiem!?- rzuciłam głupim usmieszkiem
Już miałam wychodzic z tego pokoju gdy poczułam na swojej ręce silny uścisk dłoni Justina.
- "Czy ja wiem?!"- co to ma być?
Nic mu nie odpowiedziałam i zaczęłam się wyrywać ale on nie puszczał.
- No puści mnie do cholery!- zaczęłam ale on nie reagował i coraz bardziej się denerwowałam
Serce zaczęło mi mocniej bić i pewnie zrobiłam się bledna niż zazwyczaj, ale nadal próbowałam się uwolnić jednak po chwili namysłu przestała a on mnie poscil.
- A z reszta...Jak chcesz to idź.- powiedział Bieber odwracają się do mnie plecami i ubierać swoją koszule.
Bez chwili namyslu polozylam reke na klamce ale byla zamknieta
- Otworz mi te drzwi- zaczelam mowic do Biebera
- Ups... Tylko ja nie wiem gdzie jest klucz...- powiedzial odwracajac sie do mnie z usmiechem na ustach
Zdenerwowalam sie, i to bardzo...
- Dupku otworz mi te cholerne drzwi!
- Juz chyba cos ci powiedzialem- mowiac to podszedl do mnie i polozyl swoje rece na moich biodrach
- Kur*a otworz te drzwi!
Usłuszalam tylko cichy smiech ktory pamietam z czasow kiedy chodzilam do szkoly przed moim wyjazdem i slowa tego chama:
"Popatrz na siebie, jak ty w ogole kur*a wygladasz? Jak jakis niedorozwoj!"
- Tu głupi bachorze otworz te drzwi i mnie póść!
Po tych słowach twarz Biebera momentalnie zbladla a on rzucil mnie na lozko i przytrzymal moje rece zebym sie nie wyrywała:
- Kur*a kto ty jestes zeby do mnie sie tak odzywac- powiedzial patrzac mi w oczy Justin- I... nie mow tak do mnie, a tu masz ten cholerny klucz i spier*j.
Przepraszamy, że tak długo nie dodawałyśmy roździału, ale i ja i Ola byłyśmy na wakacjach. Chciałam trochę odciazyc Olę i napisałam ten roździał. Nie wiem czy wam sie spodoba bo raczej konsultuje sie z Olą ale teraz nie. No i przepraszam jesli pojawia sie jakies bledy ale wszystko napisalam na telefonie wiec bylo dosyc trudno...
Nat :D
PS. No i jesli czytasz to skomentuj :* Liczba komentarzy pod ostatnim rozdzialem bardzo zadowala i zacheca do dalszego pisania wiec trzymam za was kciuki :)
***
Gdy rano sie obudzilam Catlin juz nie bylo w pokoju dlatego zascielilam lozko i poszlam sie w cos ubrac. Wybralam dzinsowe spodenki i granatowa bokserke a potem zrobilam sobie jeszcze lekki makijaz. Postanowilam zejsc na dol... Catlin byla juz w kichni i stala przy kalendarzu ktory wisial na scianie
- Hej! Co tak patrzysz na ten kalendarz?- zapytalam
-Aaa tak tylko... - zaczela Catlin- Jutro koncza sie wakacje i trzeba do szkoly isc...
- O cholera!- powiedzialam na mysl ze bede musiala chodzic do szkoly z tym dupkiem- Bieberem. Nie widzialam sie z nim od czasu kiedy spotkalam go w klubie...i dobrze.
- Co???- Catlin spojrzala na mnie ze zdziwieniem
Nie moglam powiedziec jej o co chodzi wiec po prostu wymyslilam cos na poczekaniu.
- Em....za- zapomnialam.
- Ok?!
Zjadlam sniadanie i wyszlam na dwor. Zobaczylam ze Liam wsiada do do auta i krzyknelam glosno ma niego:
- Liam! Cześć! Gdzie jedziesz?
- O cześć. Musze wyjechac gdzieś najmniej na ....- usłyszałam
- Czemu?- spytalam zdziwiona
- Tydzień- Liam dokończył poprzednie zdanie- Sprawy rodzinne.- Liam wsiadł do auta i pojechał
To bylo dziwne ale ok. Usiadłam na ławce przy moim domu i nie uplynela nawet minuta a pod moim domem zupelnie niespodziewanie znalazla sie Miranda.
- No hej! Co tak siedzisz?
- Cześć. Tak tylko....- odpowiedzialam dziewczynie
- No bo impreza się szykuje u Zayna, wiesz no i... idziesz ze mna?
- Ale kiedy? Sama nie wiem czy chce mi sie chce isc.
- Jutro i nie ma zadnego ale! Idziesz ze mna...Rok szkolny sie zaczyna i musi byc jakas imprezka na koniec wakacji wiec...
- Jutro? Nie chce mi...
- Co? Idziesz, idziesz!- Miranda przerwala mi w srodku zdania
- Niech ci bedzie- zgodzilam sie chociaz mialam watpliwosci ale co tam, przeciez nie bede siedziala sama w domu i sie nudzila. Zaprosilam Mirande do domu. Przy okazji pomogla mi wybrac ciuchy na jutro do szkoly i ta impreze. Caly dzien zlecial mi z Miranda...ale fajnie bylo :) Poszlam sie wykapac i wrocilam do swojego pokoju. Polozylam sie ale gdy zauwazylam ze dostalam smsa od razu wstalam. Pomyslalam ze to od Mirandy ale niestety sie pomylilam...
Od: Nieznany Do: Allison
To jak? Widzimy sie jutro w szkole kotku?
No super... A jeszcze jak bedzie na imprezie u Zayna to juz w ogole mam przesrane. Chwile pozniej dostalam kolejny sms.
Od: Nieznany Do: Allison
A masz jakies plany na jutro wieczorem?
Postanowilam odpisac...
Od: Allison Do: Nieznany
Tak, moja siostra ma urodziny i bede z nia...
Moze to byl i glupi pomysl ale pomyslalam ze moze wtedy by sie chociaz na chwile odemnie odczepil. I tak się stało, nie napisał już nic, więc poszłam spać.
Rano szybko się ubrałam, uczesałam i zrobiłam makijaż. Umowilam się z Miranda że przyjedzie po mnie dziś i tak się stało. Zaraz po wejsciu do szkoły poszłyśmy na sale gimnastyczną na apel a potem do naszej sali lekcyjnej i do domu. Dziwne że nigdzie w szkole nie widziałam Biebera.
W domu wykapałam się i przyszykowalam na imprezę. Chwilę na nią poczekałam i już była u mnie. Prościutko z mojego domu pojechalysmy na impreze.
Było dosyć duzo ludzi... Taaa i Biebier też... Już tylko gdy weszłam zauważyłam go bo siedział przy barze i pił drinka. Przez chwile nawet myślałam żeby do niego podejść czy coś ale jednak potem stwierdziłam że nie bo po co. Poszłam z Miranda usiąść na kanapę a potem potańczyć. Kiedy tanczylam z jakimś chłopakiem zauwazylam że Justin idzie w moja stronę.
- Odbijamy!- Justin podszedł i wziął mnie za rękę.
- O mój Boże...- powiedzialam
Zaczęliśmy tańczyć kiedy akurat poscili strasznieeee wolną piosenkę. Nienawidzę takich.
- No to jednak nie jesteś na urodzinach u twojej siostrzyczki kotku ,co nie?- powiedział Bieber uśmiechając się kopiąco.
- No widzisz,jednak nie...- odpowiedziałam drwiaco
Jakąś minutę później poczułam na swojej szyi mokre pocałunki. Najpierw nie wiedziałam o co chodzi ale jak się okazało to Bieber zaczął mnie całować.
- Zostaw mnie ok?!- zaczęłam mówić ale on nic nie zareagował.
Postanowiłam nie przeszkadzać mu...ale tylko na chwilę bo akurat wpadłam na pomysł który bardzo mi sie spodobal.
Bieber zaczął mnie całować po ustach a ja jego też. W pewnym momencie wziął mnie za rękę i poszliśmy do pokoju. Oczywiście potem nadal kontynulowal to co zaczął. Całował mnie to po szyi to w usta mówiąc tylko:
- Jesteś moja i tylko moja...
Chwilę później poczułam że zaczął
rozpinac moja sukienkę.Najpierw chwycil delikatnie suwak i zaczął się nim bawić a następnie zaczął powoli go rozpinac co jakiś czas robić mała przerwę. Zaczęłam go mocniej całować gdy był już prawie przy końcu zamka. Serio on świetnie całuje.Hmmm... a nawet bardzo dobrze. Gdy rozpial już caly zamek mojej sukienki zaczęłam rozpinac mu koszule jednak gdy zauważył że nie mogę rozpinac jednego z guzików szarpnal koszule i od razu wszystkie guziki się odpiely . Zdjęła mu koszule a on zdjal mi górna część sukienki- ramionczka. Justin przysunał mnie jeszcze bliżej siebie ale gdy zauważył że go odepchnęłam przestał.
- Co jest kur*a?- usłyszałam Biebiera
- Nic...- ubralam się i zapielam zamek w mojej sukience a Bieber siedział jak wryty i patrzył na mnie.
- No co kur*a? Nie podoba się coś?
- No czy ja wiem!?- rzuciłam głupim usmieszkiem
Już miałam wychodzic z tego pokoju gdy poczułam na swojej ręce silny uścisk dłoni Justina.
- "Czy ja wiem?!"- co to ma być?
Nic mu nie odpowiedziałam i zaczęłam się wyrywać ale on nie puszczał.
- No puści mnie do cholery!- zaczęłam ale on nie reagował i coraz bardziej się denerwowałam
Serce zaczęło mi mocniej bić i pewnie zrobiłam się bledna niż zazwyczaj, ale nadal próbowałam się uwolnić jednak po chwili namysłu przestała a on mnie poscil.
- A z reszta...Jak chcesz to idź.- powiedział Bieber odwracają się do mnie plecami i ubierać swoją koszule.
Bez chwili namyslu polozylam reke na klamce ale byla zamknieta
- Otworz mi te drzwi- zaczelam mowic do Biebera
- Ups... Tylko ja nie wiem gdzie jest klucz...- powiedzial odwracajac sie do mnie z usmiechem na ustach
Zdenerwowalam sie, i to bardzo...
- Dupku otworz mi te cholerne drzwi!
- Juz chyba cos ci powiedzialem- mowiac to podszedl do mnie i polozyl swoje rece na moich biodrach
- Kur*a otworz te drzwi!
Usłuszalam tylko cichy smiech ktory pamietam z czasow kiedy chodzilam do szkoly przed moim wyjazdem i slowa tego chama:
"Popatrz na siebie, jak ty w ogole kur*a wygladasz? Jak jakis niedorozwoj!"
- Tu głupi bachorze otworz te drzwi i mnie póść!
Po tych słowach twarz Biebera momentalnie zbladla a on rzucil mnie na lozko i przytrzymal moje rece zebym sie nie wyrywała:
- Kur*a kto ty jestes zeby do mnie sie tak odzywac- powiedzial patrzac mi w oczy Justin- I... nie mow tak do mnie, a tu masz ten cholerny klucz i spier*j.
Przepraszamy, że tak długo nie dodawałyśmy roździału, ale i ja i Ola byłyśmy na wakacjach. Chciałam trochę odciazyc Olę i napisałam ten roździał. Nie wiem czy wam sie spodoba bo raczej konsultuje sie z Olą ale teraz nie. No i przepraszam jesli pojawia sie jakies bledy ale wszystko napisalam na telefonie wiec bylo dosyc trudno...
Nat :D
PS. No i jesli czytasz to skomentuj :* Liczba komentarzy pod ostatnim rozdzialem bardzo zadowala i zacheca do dalszego pisania wiec trzymam za was kciuki :)
wtorek, 30 lipca 2013
Rozdział 07 "Słodko wyglądasz w tej piżamce"
LIAM'S POV
Jechaliśmy w niezręcznej ciszy. Nie mam pewności czemu, ale czułem jej niepokój.
- Coś się stało? Coś zrobiłem albo powiedziałem?
- Nie, nic nie zrobiłeś... Tylko mam pytanie - zaciągnęła się głęboko powietrzem - Co cie łączy z Justinem?
- To nie jes...
- Posłuchaj - przerwała mi - Wiem że Bieber nie boi się byle kogo! A gdy zobaczył ciebie wyglądał jakby zobaczył ducha.
Westchnąłem. Na chwilę spojrzałem na dziewczynę, po czym wróciłem wzrokiem na drogę.
- To trochę długa historia...
- Mam czas - wzruszyła ramionami
'W końcu i tak poznałaby prawdę' - pomyślałem
- Gdy byłem młody, w szkole byłem bity i wyzywany. Chcąc to zakończyć zapisałem się na boks. Nie biłem się poza ringiem, ale po prostu popadłem w złe towarzystwo. I tak jakoś się stało że wszyscy zaczęli się mnie bać. Szczególnie Justin. Sam nie wiem dlaczego - starałem się ominąć jak najwięcej szczegółów - teraz twoja kolej.
- Moja co? - zmarszczyła brwi
- Ja powiedziałem co mnie łączy z Bieberem, a teraz twoja kolej. - jednak zauważyłem że jesteśmy już pod jej domem - jesteśmy na miejscu...
- Chcesz wejść? - zapytała na co niepewnie pokiwałem głową.
Szybko wysiadłem i otworzyłem drzwi Allison. Gdy weszliśmy do domu, dziewczyna krzyknęła.
- Mamo? Tato? Caitlin? - ale nikt nie odpowiedział - Super, jesteśmy sami.
Usiedliśmy na kanapie. Allison była widocznie zdenerwowana.
- Chcesz coś do picia lub...
- Po prostu powiedz co cie łączy z Bieberem - niegrzecznie jej przerwałem
- Więc to się zaczęło gdy byłam mała...
~
'W końcu i tak poznałaby prawdę' - pomyślałem
- Gdy byłem młody, w szkole byłem bity i wyzywany. Chcąc to zakończyć zapisałem się na boks. Nie biłem się poza ringiem, ale po prostu popadłem w złe towarzystwo. I tak jakoś się stało że wszyscy zaczęli się mnie bać. Szczególnie Justin. Sam nie wiem dlaczego - starałem się ominąć jak najwięcej szczegółów - teraz twoja kolej.
- Moja co? - zmarszczyła brwi
- Ja powiedziałem co mnie łączy z Bieberem, a teraz twoja kolej. - jednak zauważyłem że jesteśmy już pod jej domem - jesteśmy na miejscu...
- Chcesz wejść? - zapytała na co niepewnie pokiwałem głową.
Szybko wysiadłem i otworzyłem drzwi Allison. Gdy weszliśmy do domu, dziewczyna krzyknęła.
- Mamo? Tato? Caitlin? - ale nikt nie odpowiedział - Super, jesteśmy sami.
Usiedliśmy na kanapie. Allison była widocznie zdenerwowana.
- Chcesz coś do picia lub...
- Po prostu powiedz co cie łączy z Bieberem - niegrzecznie jej przerwałem
- Więc to się zaczęło gdy byłam mała...
~
ALLISON'S POV
Opowiedziałam Liamowi wszystko (może z wyjątkiem planu mojej zemsty) a teraz siedziałam wtulona w jego ramiona i płakałam. Konkretnie ryczałam jak idiotka i moczyłam mu koszulkę. Czasami dobrze jest się pozbyć tego całego gówna z siebie. Można poczuć się o wiele lepiej.
Chłopak opiekuńczo pocierał swoją ręką o moje plecy próbując mnie uspokoić.
Gdy łzy przestały spływać, a mój oddech się wyrównał - Liam pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się głębiej w jego tors. Przy nim czułam się tak jakoś dziwnie bezpiecznie. Spojrzałam na niego i delikatnie musnęłam jego usta. Po chwili zareagował i również mnie pocałował. Jego pocałunek był bardzo delikatny. Podobało mi się to.
Oderwaliśmy się od siebie niemal natychmiast gdy do domu wparowała Caitlin. Na szczęście nic nie zauważyła. Była zbyt zajęta rozmową przez telefon. Gdy poszła na górę, Liam wstał z kanapy.
- Muszę już iść - powiedział - do zobaczenia jutro.
- Jutro?
- Obiecałaś mi randkę, pamiętasz? -zaśmiał się
Zachichotałam i pokiwałam głową na znak że pamiętam.
- Więc jutro o 16?
- Dobra - pocałowałam go w policzek i odprowadziłam do drzwi.
Gdy chłopak wyszedł poszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i przebrałam się w nią. Miałam zamiar położyć się, ale dostałam SMS'a.
Od: Nieznany Do: Allison
Słodko wyglądasz w tej piżamce.
Przełknęłam głośno ślinę. Czy ten skurwiel mnie podgląda!? Szybko podeszłam do balkonu i zasunęłam rolety. Jednak dalej się bałam. A co jeśli on do mnie przyjdzie w nocy?
Nie, nie, nie. Allison popadasz w paranoje! Chociaż z tym idiotą nigdy nic nie wiadomo. Wzięłam swoją poduszkę i poszłam pod pokój Caitlin. Zapukałam delikatnie w drzwi.
- Wejdź! - zdziwiła się gdy zobaczyła mnie w piżamie z poduszką w ręku - coś się stało?
-Tak... Znaczy się nie! - westchnęłam - mogę z tobą spać?
- Yyyy... - zamyśliła się na chwilę - okej?
________________________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
serio informuję ponad 40 osób + 15 obserwujących a nawet połowa z was nie komentuje :))
Następny rozdział będzie dłuższy, ale dodam go jak będzie 40 komentarzy :*
+Błagam jeżeli zmieniasz nazwę na tt to mnie poinformuj
+Błagam jeżeli zmieniasz nazwę na tt to mnie poinformuj
niedziela, 21 lipca 2013
Rozdział 6 "Będziesz moja, kotku!"
ALLISON'S POV
Nie przestawałam całować Liama, a on mnie. Chciałam żeby chociaż trochę ten dupek poczuł to co ja przez te wszystkie lata kiedy chodziłam do tej samej szkoły co on. Tak, wiem... Może i jestem pamiętliwa,ale tego nie można zapomnieć, a ja nie zamierzam puścić mu tego płazem.Chwilę później, gdy spojrzałam w bok okazało się, że Biebera tam już nie ma.
- Przepraszam- powiedziałam przestając całować bruneta.
- Okey, przynajmniej całowałem z ładną dziewczyną - zaczął śmiać się Liam.
- Weź przestań - szturchnęłam go i wzięłam łyka soku
- Przestanę, ale jak mi powiesz co masz do Biebera.
Gdy te słowa opuściły jego usta z trudem nie oplułam się napojem
-Skąd go znasz..? - zapytałam niepewnie
-To nie istotne - wzruszył ramionami i po chwili dodał - Ale przysługa za przysługę. Myślisz, że tak cię zostawię?! Oj nie.
- Co znowu?- zapytałam
- Umów się ze mną kiedyś!- powiedział śmiejąc się Liam
- Załatwione! Jeszcze coś?
- Hmmmm... to mogę jeszcze o coś prosić?- spytał
- Nie?!- uśmiechnęłam się
Długo jeszcze rozmawialiśmy, ale Justina już nigdzie nie widziałam i nie chciałam widzieć. Jedyną rzeczą która mnie zastanawiała to skąd do cholery Liam zna Justina!? Nie chciał o tym rozmawiać więc mu odpuściłam.
Miranda mi gdzieś zwiała. Pewnie teraz dalej gada z tym blondynem z którym ją widziałam wcześniej. Sięgnęłam po komórkę, aby zobaczyć która godzina. 1:20 ? Ale ten czas szybko leci. Może straciłam rachubę przez rozmowę z Liamem?
- Trochę późno się zrobiło... - zaczęłam i poświeciłam telefonem na Liama. W klubie jest strasznie ciemno i ledwo go widziałam.
- Wiem - przerwał mi Liam i dodał- Chcesz żebym cie podrzucił?
- Miałam... Z resztą masz po drodze- zaśmiałam się - Tylko napisze Mirandzie, że wracam z tobą.
Od: Allison Do: MirandaMiranda wrócę sama do domu. Baw się dobrze
Od: Miranda Do: AllisonOkey. Dzięki ;)
- Możemy jechać, tylko pójdę do łazienki- powiadomiłam Liama na co ten skinął głową
- Poczekam na ciebie na dworze.
Poszłam do toalety, ale gdy wychodziłam z klubu wpadłam na tego dupka.
- Cześć kotku!- usłyszałam, ale myślałam że jak nie zareaguje to się odwali. - Kochanie!- odwróciłam się- Tak, tak ciebie wołam.
- Bieber? Co ty tu do cholery robisz? Śledzisz mnie?- zdenerwowałam się.
- Ja?- zapytał i rzucił mi łobuzerki uśmieszek którego nienawidziłam.
- Nie kurwa ja! - rzuciłam ironicznie
- Uuuu... Ktoś tu dziś nie w humorze.
- Bieber podszedł do mnie i złapał mnie w talii ale natychmiast go odepchnęłam.
- Zostaw ją. - dołączył się Liam który stał parę metrów za Justinem.
- A to kto kocie? Książę na białym koniu?- Bieber tylko prychnął pod nosem, ale gdy się odwrócił z zamarł. -Liam? - głos Justina brzmiał jakby zobaczył ducha
- Głuchy jesteś? - Liam uniósł brew - Odsuń się od niej. - chłopak mówił spokojnie, ale stanowczo
Niepewnie podeszłam do Liama, który zaprowadził mnie do samochodu. Gdy odjeżdżaliśmy z oddali usłyszałam krzyk Biebera.
- Będziesz moja, kotku!
______________________________________________________________________________________
No więc wygrał rozdział @Official_Nati :) która teraz ((na razie na okres próbny)) będzie ze mną prowadzić bloga. Ale najważniejsze:
Podobał wam się rozdział :) ?
Czytasz? = Komentujesz :)) nawet jednym głupim słowem
O i jeszcze jedna sprawa - Wolicie żeby rozdziały były krótsze - dodawane częściej czy długie dodawane około raz w tygodniu?
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 5 "Dobrze wykonuję swoją robotę" + KONKURS (czytaj notkę pod rozdziałem)
ALLISON'S POV
Obudziły mnie krzyki dochodzące z podwórka. Powoli wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Ktoś się chyba wprowadza do domu obok. Pierwszy rzucił mi się w oczy przystojny chłopak... Krótkie włosy, brunet z nieziemskim uśmiechem. Był bez koszulki. Muszę przyznać że miał niezły kaloryfer. Odwrócił się i dostrzegł mnie śliniącą się przez okno na co się zaśmiał. Spaliłam buraka i szybko odsunęłam się od okna. Spojrzałam na zegarek. Jest 8. Postanowiłam pójść sprawdzić co z Caitlin. Niby jako jej siostra powinnam mieć na nią krótko mówiąc wyjebane, ale biorąc pod uwagę to że bierze narkotyki chcę wiedzieć że wszystko z nią okej. Tym bardziej że rodzice są wszystkiego nieświadomi. Weszłam do jej pokoju. Oprócz ogromnego bałaganu i mojej siostrze śpiącej na podłodze to chyba wszystko gra. Podeszłam do niej i powoli dotargałam ją do łóżka. Dzięki Bogu że jest w miarę chuda.
Poszłam się ubrać. Założyłam jeansowe shorty i biały T-shirt, po czym nałożyłam na twarz lekki makijaż a włosy związałam w kucyk. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc szybko zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi, a w progu stała jak zwykle uśmiechnięta Miranda z kawą i torebką ze Starbucksa w ręku.
-Mam babeczki i kawę - lekko mnie uścisnęła i weszła do domu
-Miranda jesteś dla mnie za dob...
-Przesadzasz - przerwała mi i postawiła wszystko na blacie w kuchni
Wyciągnęłam babeczki z torby i zaczęłam je jeść popijając kawą.
-Więc... - zaczęła Miranda - wiesz że masz nowego sąsiada?
-Widziałam rano jak ktoś wnosił różne pudła do domu obok.
-Otóż jest to chłopak. Nazywa się Liam i mieszkał tu kiedyś ale wyjechał na studia i teraz tu wrócił.
-Wow, Miranda skąd ty to wiesz? - zapytałam zdziwiona
-No cóż - wzruszyła ramionami - nie jestem typem plotkary, ale lubię wiedzieć co się dzieje w mieście - uśmiechnęła się łobuzersko na co zaśmiałam się - A przy okazji, masz jakieś plany na dziś wieczór?
Pokiwałam przecząco głową, na co dziewczyna przysunęła się bliżej mnie.
- Dziś wieczorem - szeptała - otwierają nowy klub. Niedaleko stąd i pomyślałam że chciałabyś ze mną tam iść...
-Nie wiedziałam że lubisz tak imprezować.
Dziewczyna zmrużyła lekko oczy - To idziesz czy nie?
-Idę - powiedziałam niepewnie
~
-Jesteśmy na miejscu - zawołała radośnie Miranda i wysiadłyśmy z samochodu
Kolejka do klubu nie była duża więc weszłyśmy bez problemu. Od razu usiadłyśmy prze barze i zamówiłyśmy po drinku (na szczęście Miranda jest pełnoletnia i nie było z tym żadnego problemu). Chwilę po dostaniu drinków moja przyjaciółka oznajmiła że idzie do toalety.
5 minut...
10 minut...
15 minut?
Gdzie do cholery jest Miranda!?
Szybko wypiłam swojego drinka i zaczęłam iść w kierunku łazienki. Nagle na kogoś wpadłam i z moim szczęściem omal nie upadłam, gdyby nie jego ramiona... Ramiona Liama.
-Nic ci ni... - zaczął ale gdy przyjrzał mi się bliżej uśmiechnął się szeroko - Widziałem cie dzisiaj. Jestem Liam.
-Allison. I tak, to ja cie dzisiaj podglądałam...
-Chcesz się czegoś napić?
-Nie mogę bo moja przyjaciółka... - zaczęłam się rozglądać i zauważyłam Mirandę gadającą z jakimś blondynem
-Twoja przyjaciółka co?
-Nie ważne - pokręciłam głową - chodźmy się czegoś napić.
Siedziałam i gadałam z Liamem jak z jakimś starym przyjacielem. Obydwoje piliśmy sok, z racji że chłopak 'nie pije alkoholu'. Ale czułam czyjś wzrok na sobie. Spojrzałam w prawo i ujrzałam... JUSTINA. On mnie kurwa śledzi czy jak!?
-O nie - wyszeptałam
-Coś się stało - Liam obrócił się i ujrzał Justina gapiącego się na mnie - To twój eks.
-Ni-nie - z trudem powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem - ale uczepił się mnie...
Spojrzałam na Liama który zmarszczył brwi. Przygryzłam lekko wargę.
-Mam pomysł żeby się odczepił... - zaczęłam powoli - mam nadzieję że nie będziesz zły
-Zły? Ale za... - zamknęłam jego usta pocałunkiem.
Zaczął odwzajemniać pocałunek. Całował delikatnie, ale zarazem namiętnie. Na sekundę otworzyłam oczy i kątem okiem dostrzegłam Justina, który aż kipiał złością.
Dobrze wykonuję swoją robotę - pomyślałam.
Pokiwałam przecząco głową, na co dziewczyna przysunęła się bliżej mnie.
- Dziś wieczorem - szeptała - otwierają nowy klub. Niedaleko stąd i pomyślałam że chciałabyś ze mną tam iść...
-Nie wiedziałam że lubisz tak imprezować.
Dziewczyna zmrużyła lekko oczy - To idziesz czy nie?
-Idę - powiedziałam niepewnie
~
-Jesteśmy na miejscu - zawołała radośnie Miranda i wysiadłyśmy z samochodu
Kolejka do klubu nie była duża więc weszłyśmy bez problemu. Od razu usiadłyśmy prze barze i zamówiłyśmy po drinku (na szczęście Miranda jest pełnoletnia i nie było z tym żadnego problemu). Chwilę po dostaniu drinków moja przyjaciółka oznajmiła że idzie do toalety.
5 minut...
10 minut...
15 minut?
Gdzie do cholery jest Miranda!?
Szybko wypiłam swojego drinka i zaczęłam iść w kierunku łazienki. Nagle na kogoś wpadłam i z moim szczęściem omal nie upadłam, gdyby nie jego ramiona... Ramiona Liama.
-Nic ci ni... - zaczął ale gdy przyjrzał mi się bliżej uśmiechnął się szeroko - Widziałem cie dzisiaj. Jestem Liam.
-Allison. I tak, to ja cie dzisiaj podglądałam...
-Chcesz się czegoś napić?
-Nie mogę bo moja przyjaciółka... - zaczęłam się rozglądać i zauważyłam Mirandę gadającą z jakimś blondynem
-Twoja przyjaciółka co?
-Nie ważne - pokręciłam głową - chodźmy się czegoś napić.
Siedziałam i gadałam z Liamem jak z jakimś starym przyjacielem. Obydwoje piliśmy sok, z racji że chłopak 'nie pije alkoholu'. Ale czułam czyjś wzrok na sobie. Spojrzałam w prawo i ujrzałam... JUSTINA. On mnie kurwa śledzi czy jak!?
-O nie - wyszeptałam
-Coś się stało - Liam obrócił się i ujrzał Justina gapiącego się na mnie - To twój eks.
-Ni-nie - z trudem powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem - ale uczepił się mnie...
Spojrzałam na Liama który zmarszczył brwi. Przygryzłam lekko wargę.
-Mam pomysł żeby się odczepił... - zaczęłam powoli - mam nadzieję że nie będziesz zły
-Zły? Ale za... - zamknęłam jego usta pocałunkiem.
Zaczął odwzajemniać pocałunek. Całował delikatnie, ale zarazem namiętnie. Na sekundę otworzyłam oczy i kątem okiem dostrzegłam Justina, który aż kipiał złością.
Dobrze wykonuję swoją robotę - pomyślałam.
_________________________________________________________________________________._________________
P R Z E P R A S Z A M !
WIELKIE PRZEPROSINY ZA TO ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE NA ROZDZIAŁ :((
Otóż w ostatnim czasie mam ograniczony dostęp do komputera i uznałam że potrzebuję 'pomocy'.
I to jest ten "konkurs". Potrzebuję osoby która będzie mi pomagać w pisaniu tego opowiadania. Ale, chcę znać umiejętności tej osoby ;)
Więc, jeżeli chciałbyś współprowadzić tego bloga musisz napisać 6 rozdział. Rozdział wyślij na tego maila: littlerebellious07@gmail.com ze swoją nazwą z tt :). Macie czas do soboty (20.07)
Więc, jeżeli chciałbyś współprowadzić tego bloga musisz napisać 6 rozdział. Rozdział wyślij na tego maila: littlerebellious07@gmail.com ze swoją nazwą z tt :). Macie czas do soboty (20.07)
wtorek, 25 czerwca 2013
Rozdział 4 "Jestem Zayn"
Gdybym była normalną nastolatką, w normalnych okolicznościach z normalną psychiką - prawdopodobnie zaczęłabym płakać, szarpać się i próbować krzyczeć. Ale nie. Jestem Allison McCartney i stoję nieruchomo, mimo że wypełnia mnie strach. Czułam jego oddech za moim uchem. Po chwili złożył tam mokry pocałunek, a jego druga ręka powędrowała na moje biodro. Korzystając z okazji całej siły uderzyłam go łokciem w brzuch. Wyrwałam się i odwróciłam...
No któż by inny jak nie ten dupek Bieber!?
-Kurwa - przeklinał, kuląc się z bólu - Pojebana jesteś!? - syknął
-Ja jestem pojebana? Kto wysyłał mi dziwne SMS'y, zakradł się na mój balkon i wystraszył mnie na śmierć? - zaszydziłam
-Wystraszyłem cie? - łobuzersko się uśmiechnął i szybko podniósł z podłogi jakby to co przed chwilą zrobiłam nie miało miejsca.
Weszłam z powrotem do mojego pokoju. Usiadłam na swoim łóżku i przeczesałam włosy palcami. Chłopak dalej stał w drzwiach balkonu. Wyciągnął z kieszeni paczkę Malboro i po chwili zaciągał się dymem. Rozglądał się po pokoju a ja patrzyłam jak pali. Panowała niezręczna cisza.
-Więc... Po co przyszłeś? - chłopak zmarszczył brwi i spojrzał na mnie
-Huh?
-Po co do mnie przyszedłeś?
Wzruszył tylko ramionami, po czym wyrzucił papierosa. Patrzyłam się na niego próbując wyczytać emocje z jego twarzy. O co mu kurwa chodzi!? Po co tu niby przylazł? Jezu, nie dziwię się że go aż tak nienawidzę - jest do bólu wkurwiający. Gdy zorientował się że na niego patrzę na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
-To co robimy? - usiadł na kanapie naprzeciwko mojego łóżka
-Co robimy? - zakrztusiłam się - Nie, no powiedz po co tu przylazłeś Bieber! - warknęłam
-Sam nie wiem. Nie mam nic do roboty... Więc przyszedłem do cie...
-Czekaj! A tak w ogóle to skąd masz mój adres? - przerwałam mu
-Cóż - podrapał się po głowie - Zayn mi powiedział...
Zayn!? Ale skąd on zna mój... Miranda. Ale z niej papla. Mam tylko nadzieje że nie wyjawi mojej 'tajemnicy'. Dobra, już nawet nie będę się pytać skąd ma mój numer. Ale po co on tu przyszedł... Wiem że od zawsze był psychiczny, ale chyba ostatnio mu się pogorszyło.
-Skąd wiedziałeś który to jest mój pokój? Wiesz że mogłeś wejść do pokoju moich rodziców?
-Przypuszczam że twoi rodzice nie mają różowych zasłonek.
Kurde.
Nie oceniajcie mnie, po prostu lubię ten kolor i tyle...
-Idź stąd - mruknęłam
-Nie - powiedział i ponownie rozejrzał się po pokoju - ładnie tu.
-Powiedziałam idź stąd!
-Bo co? - zaśmiał się
-Bo zacznę krzyczeć. Moi rodzice są w domu. Wiesz że praktycznie to włamałeś się do tego domu? - uśmiechnęłam się zwycięsko
Chłopak spojrzał na zegarek. Zaczął iść w kierunku balkonu, ale zatrzymał się w progu
-Do zobaczenia w szkole - dodał i zszedł po rynnie prowadzącej do ogródka.
Niezły patent, będę musiała go kiedyś wypróbować gdy będę miała szlaban, albo będę późno wracać z imprezy.
Położyłam się wygodnie na łóżku. Wzięłam swój telefon do ręki. Dopiero 10. Mogę jeszcze pospać. Zarzuciłam na siebie kołdrę, a głowę wtuliłam w poduszkę.
~
-Allison. - szturchnęła mnie - No kurde Allison - Szturchnęła mnie mocniej - wstawaj! Jesteś mi potrzebna!
-Czego chcesz Caitlin!?
-Musisz mi pożyczyć pieniądze... - powiedziała cicho
-Znowu...? Która godzina?- przetarłam oczy i leniwie usiadłam na łóżku obok siostry
-Chyba 18. A co do pieniędzy to bardzo proszę... Pilnie ich potrzebuję... - spojrzała na mnie z miną szczeniaczka.
Prawdopodobnie większość ludzi uważa moją siostrę za grzeczną i niewinną dziewczynkę. Niestety bardzo się mylą. Pamiętam kiedy ją przyłapałam...
*
Jutro mam bardzo ważny egzamin i myślałam że skoro rodziców nie będzie będę mogła się pouczyć. Rodzice od przeprowadzki do Australii częściej wychodzą... Ale nie o to chodzi. Caitlin zaprosiła kilku znajomych i hałasują. BARDZO HAŁASUJĄ.
Zaczęłam iść długim korytarzem prowadzącym do pokoju mojej siostry. Z każdym krokiem muzyka stawała się głośniejsza. Gdy znalazłam się pod drzwiami delikatnie zapukałam po czym otworzyłam gwałtownie drzwi a moim oczom ukazał się straszny widok...
Moja siostrzyczka. Moja młodsza siostrzyczka i jej 'przyjaciele' wciągali w tym momencie narkotyki. O Boże.
*
Kiedy uzyskałam pieniądze musiałam udać się na 21 do ustalonego miejsca. To drugi raz, kiedy osobiście nie ustalałam z dilerem spotkania. Ale cóż - jestem nowa. Ciężko było mi znaleźć jakiegoś typka i to na dodatek nie małolata który nie wciśnie mi pierwszej lepszej rzeczy. Miałam się spotkać z jakimś chłopakiem w małej uliczce oddalonej tylko 4 przecznice od mojego domu. Przejdę się.
~
Zaczęło się już ściemniać. Mroczne uliczki oświetlało światło ulicznych lamp.
-Jestem na miejscu - wyszeptałam i skręciłam w ustaloną uliczkę
Moim oczom ukazał się mężczyzna. Kaptur zakrywał jego głowę i po części twarz. Miał brązowe, głębokie oczy.
-Jestem Caitlin. Fred mi cie polecił - Fred to taki ćpun który kiedyś się we mnie podkochiwał
-Masz pieniądze? Jeżeli nie...
-Nie martw się. Nie jestem kolejnym szczeniakiem który nie płaci za towar. - przerwałam mu
-To dobrze - uśmiechnął się i zdjął kaptur - jestem Zayn.
_________________________________________________________________________________
Z GÓRY PRZEPRASZAM ŻE TAK PÓŹNO DODAJĘ ROZDZIAŁ ALE OBIECUJĘ ŻE WAM TO WYNAGRODZĘ :))))
Podoba się rozdział :D ? Z góry mówię że Zayna będzie jeszcze więcej w rozdziałach i dojdą nowi bohaterowie :)
No któż by inny jak nie ten dupek Bieber!?
-Kurwa - przeklinał, kuląc się z bólu - Pojebana jesteś!? - syknął
-Ja jestem pojebana? Kto wysyłał mi dziwne SMS'y, zakradł się na mój balkon i wystraszył mnie na śmierć? - zaszydziłam
-Wystraszyłem cie? - łobuzersko się uśmiechnął i szybko podniósł z podłogi jakby to co przed chwilą zrobiłam nie miało miejsca.
Weszłam z powrotem do mojego pokoju. Usiadłam na swoim łóżku i przeczesałam włosy palcami. Chłopak dalej stał w drzwiach balkonu. Wyciągnął z kieszeni paczkę Malboro i po chwili zaciągał się dymem. Rozglądał się po pokoju a ja patrzyłam jak pali. Panowała niezręczna cisza.
-Więc... Po co przyszłeś? - chłopak zmarszczył brwi i spojrzał na mnie
-Huh?
-Po co do mnie przyszedłeś?
Wzruszył tylko ramionami, po czym wyrzucił papierosa. Patrzyłam się na niego próbując wyczytać emocje z jego twarzy. O co mu kurwa chodzi!? Po co tu niby przylazł? Jezu, nie dziwię się że go aż tak nienawidzę - jest do bólu wkurwiający. Gdy zorientował się że na niego patrzę na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
-To co robimy? - usiadł na kanapie naprzeciwko mojego łóżka
-Co robimy? - zakrztusiłam się - Nie, no powiedz po co tu przylazłeś Bieber! - warknęłam
-Sam nie wiem. Nie mam nic do roboty... Więc przyszedłem do cie...
-Czekaj! A tak w ogóle to skąd masz mój adres? - przerwałam mu
-Cóż - podrapał się po głowie - Zayn mi powiedział...
Zayn!? Ale skąd on zna mój... Miranda. Ale z niej papla. Mam tylko nadzieje że nie wyjawi mojej 'tajemnicy'. Dobra, już nawet nie będę się pytać skąd ma mój numer. Ale po co on tu przyszedł... Wiem że od zawsze był psychiczny, ale chyba ostatnio mu się pogorszyło.
-Skąd wiedziałeś który to jest mój pokój? Wiesz że mogłeś wejść do pokoju moich rodziców?
-Przypuszczam że twoi rodzice nie mają różowych zasłonek.
Kurde.
Nie oceniajcie mnie, po prostu lubię ten kolor i tyle...
-Idź stąd - mruknęłam
-Nie - powiedział i ponownie rozejrzał się po pokoju - ładnie tu.
-Powiedziałam idź stąd!
-Bo co? - zaśmiał się
-Bo zacznę krzyczeć. Moi rodzice są w domu. Wiesz że praktycznie to włamałeś się do tego domu? - uśmiechnęłam się zwycięsko
Chłopak spojrzał na zegarek. Zaczął iść w kierunku balkonu, ale zatrzymał się w progu
-Do zobaczenia w szkole - dodał i zszedł po rynnie prowadzącej do ogródka.
Niezły patent, będę musiała go kiedyś wypróbować gdy będę miała szlaban, albo będę późno wracać z imprezy.
Położyłam się wygodnie na łóżku. Wzięłam swój telefon do ręki. Dopiero 10. Mogę jeszcze pospać. Zarzuciłam na siebie kołdrę, a głowę wtuliłam w poduszkę.
~
-Allison. - szturchnęła mnie - No kurde Allison - Szturchnęła mnie mocniej - wstawaj! Jesteś mi potrzebna!
-Czego chcesz Caitlin!?
-Musisz mi pożyczyć pieniądze... - powiedziała cicho
-Znowu...? Która godzina?- przetarłam oczy i leniwie usiadłam na łóżku obok siostry
-Chyba 18. A co do pieniędzy to bardzo proszę... Pilnie ich potrzebuję... - spojrzała na mnie z miną szczeniaczka.
Prawdopodobnie większość ludzi uważa moją siostrę za grzeczną i niewinną dziewczynkę. Niestety bardzo się mylą. Pamiętam kiedy ją przyłapałam...
*
Jutro mam bardzo ważny egzamin i myślałam że skoro rodziców nie będzie będę mogła się pouczyć. Rodzice od przeprowadzki do Australii częściej wychodzą... Ale nie o to chodzi. Caitlin zaprosiła kilku znajomych i hałasują. BARDZO HAŁASUJĄ.
Zaczęłam iść długim korytarzem prowadzącym do pokoju mojej siostry. Z każdym krokiem muzyka stawała się głośniejsza. Gdy znalazłam się pod drzwiami delikatnie zapukałam po czym otworzyłam gwałtownie drzwi a moim oczom ukazał się straszny widok...
Moja siostrzyczka. Moja młodsza siostrzyczka i jej 'przyjaciele' wciągali w tym momencie narkotyki. O Boże.
*
CAITLIN'S POV
Nie lubię, wręcz nienawidzę prosić Allison o pieniądze. Ale muszę. To nałóg. Nic nie poradzę. Jest mi z tym bardzo ciężko. Ja i moja siostra mamy bardzo dobre relacje - mam pewność że mnie nie wyda.Kiedy uzyskałam pieniądze musiałam udać się na 21 do ustalonego miejsca. To drugi raz, kiedy osobiście nie ustalałam z dilerem spotkania. Ale cóż - jestem nowa. Ciężko było mi znaleźć jakiegoś typka i to na dodatek nie małolata który nie wciśnie mi pierwszej lepszej rzeczy. Miałam się spotkać z jakimś chłopakiem w małej uliczce oddalonej tylko 4 przecznice od mojego domu. Przejdę się.
~
Zaczęło się już ściemniać. Mroczne uliczki oświetlało światło ulicznych lamp.
-Jestem na miejscu - wyszeptałam i skręciłam w ustaloną uliczkę
Moim oczom ukazał się mężczyzna. Kaptur zakrywał jego głowę i po części twarz. Miał brązowe, głębokie oczy.
-Jestem Caitlin. Fred mi cie polecił - Fred to taki ćpun który kiedyś się we mnie podkochiwał
-Masz pieniądze? Jeżeli nie...
-Nie martw się. Nie jestem kolejnym szczeniakiem który nie płaci za towar. - przerwałam mu
-To dobrze - uśmiechnął się i zdjął kaptur - jestem Zayn.
_________________________________________________________________________________
Z GÓRY PRZEPRASZAM ŻE TAK PÓŹNO DODAJĘ ROZDZIAŁ ALE OBIECUJĘ ŻE WAM TO WYNAGRODZĘ :))))
Podoba się rozdział :D ? Z góry mówię że Zayna będzie jeszcze więcej w rozdziałach i dojdą nowi bohaterowie :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ (nawet jednym głupim słowem) !!!
sobota, 15 czerwca 2013
Rozdział 03 "Czy teraz umrę?"
Obudziły mnie promienie słoneczne padające przez okno. Nie minęła chwila, a zorientowałam się że nie jestem w moim łóżku. I na dodatek nie jestem sama. J e g o ręka była owinięta wokół mojej talii, a on leżał chyba najbliżej jak tylko mógł. Powoli zabrałam jego rękę. Na co usłyszałam tylko mruknięcie i znów znalazła się na mojej talii. Odwróciłam się do niego. Miał zamknięte oczy, ale wiem że nie spał. Gdy zdał sobie sprawę że się na niego gapię, zmarszczył brwi i otworzył lekko oczy.
-Czego chcesz? - zapytał chrypliwym głosem
-Gdzie jesteśmy? W twoim domu?
-Jesteśmy u Zayna. - mruknął i odwrócił się do mnie plecami
-Ale jak ja się tu znalazłam?
-Kurwa na jednorożcu przyleciałaś - sykną - Przecież to oczywiste że przyniosłem tu twoją dupę.
Zmrużyłam oczy. Wkurwiał mnie. Jedynym plusem jest to że mnie nie zostawił (ZNOWU) samą w tym lesie...
-Dziękuję - powiedziałam z sarkazmem i sztucznie się uśmiechnęłam.
Wstałam leniwie z łóżka. Muszę przyznać że poranki nie są moją ulubioną porą dnia. Rozciągnęłam się i zaczęłam się rozglądać dookoła. Z pozoru zwykły pokój, ale muszę przyznać że był bardzo gustownie i nowocześnie urządzony. Potrzebowałam wziąć prysznic. Ale nie tutaj. Nie miałabym się w co przebrać, a chodzić 2 dni w tej samej sukience byłoby nie przyjemnie... Muszę wrócić do domu. Ale jak? Mój telefon zostawiłam w torebce... Która Bóg wie skąd się tu wzięła! Ale mniejsza o to.
Szybko chwyciłam czarną kopertówkę i napisałam do Mirandy.
Od: Allison Do: Miranda
Gdzie jesteś? Nic ci nie jest?
Może i się za bardzo martwię ale co poradzić? Nie wydaje mi się że Miranda chodzi na takie imprezy... A uwierzcie wiem jak to może się skończyć.
Od: Miranda Do: Allison
Ze mną wszystko w porządku. Zostałam u Zayna. A ty? Gdzie jesteś? Wszystko okej?
Odetchnęła z ulgą że nic jej nie jest... Nie. Moment. Że co!? Została u Zayna? Mam się zacząć bać?
Od: Allison Do: Miranda
Bo ja tak jakby też jeszcze jestem u Zayna...
Wstałam z łóżka i zmierzałam w kierunku drzwi.
-Gdzie idziesz? - mruknął Justin
-Do domu? Moi rodzice się pewnie martwią... - westchnęłam cicho
-Zostań - poklepał miejsce obok siebie
-Naprawdę muszę iść... - powiedziałam błagalnym tonem
-Urghh - podniósł się i przeczesał ręką po włosach - to idź
Wyszłam szybko z pokoju. Nie mam ochoty z nim dłużej przebywać w jednym pomieszczeniu.
Jest tylko J E D E N malutki problem... Nie wiem jak wyjść z tego domu... Podążyłam wzdłuż korytarza i po cichu zaczęłam schodzić po schodach. Gdy nagle ktoś mnie zatrzymał. Justin? Odwróciłam się i ujrzałam Mirandę. "Dzięki Bogu że to ona!"
-Wystraszyłam cie? - zaśmiała się
-Nie... Ja po prostu... Chcę jechać do domu - uśmiechnęłam się
-Przepraszam - pisnęła - powinnam z tobą uzgodnić kiedy wracamy - przytuliła mnie
-Nic się nie stał...
-Poczekaj tu na mnie, pożegnam się z Zaynem i odwiozę cie. - przerwała mi
~
Miranda ruszyła z podjazdu. W rękach miałam skórzaną kurtkę, którą tu wczoraj zostawiłam. Wieczorami potrafiło być zimno, a nie chciałam się przeziębić czy coś. Jedna rzecz mnie zastanawiała. Zayn i Miranda. Czy oni...? 'Jeżeli nie zapytasz nigdy, się nie dowiesz' pomyślałam.
-Miranda... Mam pytanie.
-Huh?
-Czy ty i Zayn... No wiesz... Wy jesteście...
-Razem? - na jej twarzy pojawił się grymas przypominający uśmiech - Nie. Znaczy się jeszcze nie. Byliśmy na kilku randkach i ja na prawdę bardzo go lubię... Ale. Jego styl życia. Po prostu czekam aż się zmieni albo coś. Ale to chyba nigdy nie nastąpi - pociągnęła nosem
Pogłaskałam ją po ramieniu. Szkoda mi jej. Lubi chłopaka, ale nie może z nim być przez jego własną głupotę. Z tego co widziałam. Sposób w jaki Zayn patrzył na Mirandę to myślę że on też ją lubi. Ale sam pewnie wie że to niebezpieczne. Bycie dilerem nie jest proste...
*
Śledziłam ich. Po co? Sama z resztą nie wiem. Chciałabym znaleźć coś na nich, może wreszcie daliby mi spokój... Weszłam za nimi do jakiejś uliczki. Oczywiście zachowując odpowiedni odstęp. Ostatnią rzeczą jaką teraz pragnę to śmierć. Gdy Zayn z Justinem u boku stanęli schowałam się za koszem na śmiecie, by móc usłyszeć z kim i o czym gadają.
-Macie pieniądze? - zapytał Zayn groźnym głosem
-T-tak - zerknęłam i zobaczyłam grupkę jakichś dzieciaków
Justin podał im jakieś pudełko, a ci dali Zaynowi pieniądze.
Ehh nic ciekawego. Dzień w dzień robią takie rzeczy. Gdybym mogła już dawno bym na nich doniosła... Ale. Zayn by poszedł do poprawczaka - a Justin? On by został i prawdopodobnie mnie zabił.
Usłyszałam jakiś hałas i krzyki. Po chwili przede mną przebiegł Justin z Zaynem a za nimi biegł policjant. To się doigrali. Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam iść w kierunku domu.
*
-Allison. Wstawaj - moim ramieniem szturchała Miranda.
-Co? Gdzie ja jestem?
-W moim samochodzie głuptasie - zaśmiała się - jesteśmy pod twoim domem. Wysiadaj.
Spojrzałam na zegarek - 9:27. Będę musiała wymyślić jakąś wymówkę dla rodziców. Ale to nic. Pożegnałam się z przyjaciółką i zatrzymałam się przed drzwiami wejściowymi do mojego domu. Pociągnęłam delikatnie za klamkę nie mając pewności czy nie są zamknięte. Otwarte. Jak na razie Bóg jest dla mnie łaskawy, ale to się pewnie zaraz skończy...
-Cześć kochanie - głos mamy dobiegł z kuchni
-Cz-cześć mamo - odpowiedziałam niepewnie i poszłam do kuchni - Nie jesteś zła że wracam tak późno?
-Późno? Kochanie miałaś zostać u twojej nowej koleżanki z sąsiedztwa... Mirandy? Na noc. Napisałam mi SMS'a. Myślałam że przyjdziesz po południu.
Jakiego SMS'a? Ja nic nie wysyłałam wczoraj... Jezu nieważne. Zanim mama zauważyła że jestem we wczorajszej sukience pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i pierwszą rzecz jaką musiałam zrobić był prysznic. Zdjęłam moje ubrania, a po chwili na mojej skórze znajdowały się kropelki ciepłej wody. To było to czego potrzebowałam. Prysznic. Wylałam na moją rękę szampon i wtarłam we włosy. Powoli masowałam skórę głowy. Po czym spłukałam wszystko.
Szkoda że zmywa on tylko brud zewnętrzny... Chciałabym zapomnieć o przeszłości i żyć jak normalna nastolatka. ALE NIE. Mój umysł, moje serce, moja dusza - pragną tego. Zemsty. Czy to ma jakiś sens? Nie mam pojęcia. Po prostu wszystkie moje emocje kierują się do jednego - nienawiści do Justina Biebera.
Wyszłam spod prysznica i na moje nagie ciało założyłam szlafrok, a na głowie zrobiłam 'turban'. Poszłam do szafy po ubrania. Dzisiaj jest trochę zimniej więc założyłam czarne legginsy i fioletową koszulkę z jakimiś napisami. Wróciłam do łazienki aby dokończyć moją poranną toaletę. Makijaż, włosy etc.
Gdy skończyłam, wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Muszę przyznać że za nim tęskniłam. Nie wyspałam się. A sama myśl że spałam obok niego - przyprawia mnie o mdłości. Powoli zasypiałam. Nie no kurwa SMS! Oczywiście. Zmrużyłam oczy i leniwie spojrzałam na mojego iPhone.
Od: Nieznany Do: Allison
Ślicznie wyglądasz shawty.
Od: Allison Do: Nieznany
Kim jesteś. I skąd do cholery wiesz jak wyglądam?
Od: Nieznany Do: Allison
Wyjdź na balkon.
Westchnęłam. Pewnie to jakiś idiotyczny żart. Wstałam z łóżka i stanęłam obok balkonu. Niczego i nikogo tu nie ma. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Kiedy nagle ktoś mnie pociągnął i zakrył moje usta.
-Nie krzycz - ktoś wyszeptał mi do ucha
CZY TERAZ UMRĘ?
_____________________________________________________________________
Przepraszam że tak długo nie dodawałam ale wiecie - szkoła :( . Na szczęście już powoli się kończy i mam luzik. W poniedziałek ostatecznie wszystko poprawiam, więc trzymajcie kciuki <3 żeby się udało.
-Czego chcesz? - zapytał chrypliwym głosem
-Gdzie jesteśmy? W twoim domu?
-Jesteśmy u Zayna. - mruknął i odwrócił się do mnie plecami
-Ale jak ja się tu znalazłam?
-Kurwa na jednorożcu przyleciałaś - sykną - Przecież to oczywiste że przyniosłem tu twoją dupę.
Zmrużyłam oczy. Wkurwiał mnie. Jedynym plusem jest to że mnie nie zostawił (ZNOWU) samą w tym lesie...
-Dziękuję - powiedziałam z sarkazmem i sztucznie się uśmiechnęłam.
Wstałam leniwie z łóżka. Muszę przyznać że poranki nie są moją ulubioną porą dnia. Rozciągnęłam się i zaczęłam się rozglądać dookoła. Z pozoru zwykły pokój, ale muszę przyznać że był bardzo gustownie i nowocześnie urządzony. Potrzebowałam wziąć prysznic. Ale nie tutaj. Nie miałabym się w co przebrać, a chodzić 2 dni w tej samej sukience byłoby nie przyjemnie... Muszę wrócić do domu. Ale jak? Mój telefon zostawiłam w torebce... Która Bóg wie skąd się tu wzięła! Ale mniejsza o to.
Szybko chwyciłam czarną kopertówkę i napisałam do Mirandy.
Od: Allison Do: Miranda
Gdzie jesteś? Nic ci nie jest?
Może i się za bardzo martwię ale co poradzić? Nie wydaje mi się że Miranda chodzi na takie imprezy... A uwierzcie wiem jak to może się skończyć.
Od: Miranda Do: Allison
Ze mną wszystko w porządku. Zostałam u Zayna. A ty? Gdzie jesteś? Wszystko okej?
Odetchnęła z ulgą że nic jej nie jest... Nie. Moment. Że co!? Została u Zayna? Mam się zacząć bać?
Od: Allison Do: Miranda
Bo ja tak jakby też jeszcze jestem u Zayna...
Wstałam z łóżka i zmierzałam w kierunku drzwi.
-Gdzie idziesz? - mruknął Justin
-Do domu? Moi rodzice się pewnie martwią... - westchnęłam cicho
-Zostań - poklepał miejsce obok siebie
-Naprawdę muszę iść... - powiedziałam błagalnym tonem
-Urghh - podniósł się i przeczesał ręką po włosach - to idź
Wyszłam szybko z pokoju. Nie mam ochoty z nim dłużej przebywać w jednym pomieszczeniu.
Jest tylko J E D E N malutki problem... Nie wiem jak wyjść z tego domu... Podążyłam wzdłuż korytarza i po cichu zaczęłam schodzić po schodach. Gdy nagle ktoś mnie zatrzymał. Justin? Odwróciłam się i ujrzałam Mirandę. "Dzięki Bogu że to ona!"
-Wystraszyłam cie? - zaśmiała się
-Nie... Ja po prostu... Chcę jechać do domu - uśmiechnęłam się
-Przepraszam - pisnęła - powinnam z tobą uzgodnić kiedy wracamy - przytuliła mnie
-Nic się nie stał...
-Poczekaj tu na mnie, pożegnam się z Zaynem i odwiozę cie. - przerwała mi
~
Miranda ruszyła z podjazdu. W rękach miałam skórzaną kurtkę, którą tu wczoraj zostawiłam. Wieczorami potrafiło być zimno, a nie chciałam się przeziębić czy coś. Jedna rzecz mnie zastanawiała. Zayn i Miranda. Czy oni...? 'Jeżeli nie zapytasz nigdy, się nie dowiesz' pomyślałam.
-Miranda... Mam pytanie.
-Huh?
-Czy ty i Zayn... No wiesz... Wy jesteście...
-Razem? - na jej twarzy pojawił się grymas przypominający uśmiech - Nie. Znaczy się jeszcze nie. Byliśmy na kilku randkach i ja na prawdę bardzo go lubię... Ale. Jego styl życia. Po prostu czekam aż się zmieni albo coś. Ale to chyba nigdy nie nastąpi - pociągnęła nosem
Pogłaskałam ją po ramieniu. Szkoda mi jej. Lubi chłopaka, ale nie może z nim być przez jego własną głupotę. Z tego co widziałam. Sposób w jaki Zayn patrzył na Mirandę to myślę że on też ją lubi. Ale sam pewnie wie że to niebezpieczne. Bycie dilerem nie jest proste...
*
Śledziłam ich. Po co? Sama z resztą nie wiem. Chciałabym znaleźć coś na nich, może wreszcie daliby mi spokój... Weszłam za nimi do jakiejś uliczki. Oczywiście zachowując odpowiedni odstęp. Ostatnią rzeczą jaką teraz pragnę to śmierć. Gdy Zayn z Justinem u boku stanęli schowałam się za koszem na śmiecie, by móc usłyszeć z kim i o czym gadają.
-Macie pieniądze? - zapytał Zayn groźnym głosem
-T-tak - zerknęłam i zobaczyłam grupkę jakichś dzieciaków
Justin podał im jakieś pudełko, a ci dali Zaynowi pieniądze.
Ehh nic ciekawego. Dzień w dzień robią takie rzeczy. Gdybym mogła już dawno bym na nich doniosła... Ale. Zayn by poszedł do poprawczaka - a Justin? On by został i prawdopodobnie mnie zabił.
Usłyszałam jakiś hałas i krzyki. Po chwili przede mną przebiegł Justin z Zaynem a za nimi biegł policjant. To się doigrali. Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam iść w kierunku domu.
*
-Allison. Wstawaj - moim ramieniem szturchała Miranda.
-Co? Gdzie ja jestem?
-W moim samochodzie głuptasie - zaśmiała się - jesteśmy pod twoim domem. Wysiadaj.
Spojrzałam na zegarek - 9:27. Będę musiała wymyślić jakąś wymówkę dla rodziców. Ale to nic. Pożegnałam się z przyjaciółką i zatrzymałam się przed drzwiami wejściowymi do mojego domu. Pociągnęłam delikatnie za klamkę nie mając pewności czy nie są zamknięte. Otwarte. Jak na razie Bóg jest dla mnie łaskawy, ale to się pewnie zaraz skończy...
-Cześć kochanie - głos mamy dobiegł z kuchni
-Cz-cześć mamo - odpowiedziałam niepewnie i poszłam do kuchni - Nie jesteś zła że wracam tak późno?
-Późno? Kochanie miałaś zostać u twojej nowej koleżanki z sąsiedztwa... Mirandy? Na noc. Napisałam mi SMS'a. Myślałam że przyjdziesz po południu.
Jakiego SMS'a? Ja nic nie wysyłałam wczoraj... Jezu nieważne. Zanim mama zauważyła że jestem we wczorajszej sukience pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i pierwszą rzecz jaką musiałam zrobić był prysznic. Zdjęłam moje ubrania, a po chwili na mojej skórze znajdowały się kropelki ciepłej wody. To było to czego potrzebowałam. Prysznic. Wylałam na moją rękę szampon i wtarłam we włosy. Powoli masowałam skórę głowy. Po czym spłukałam wszystko.
Szkoda że zmywa on tylko brud zewnętrzny... Chciałabym zapomnieć o przeszłości i żyć jak normalna nastolatka. ALE NIE. Mój umysł, moje serce, moja dusza - pragną tego. Zemsty. Czy to ma jakiś sens? Nie mam pojęcia. Po prostu wszystkie moje emocje kierują się do jednego - nienawiści do Justina Biebera.
Wyszłam spod prysznica i na moje nagie ciało założyłam szlafrok, a na głowie zrobiłam 'turban'. Poszłam do szafy po ubrania. Dzisiaj jest trochę zimniej więc założyłam czarne legginsy i fioletową koszulkę z jakimiś napisami. Wróciłam do łazienki aby dokończyć moją poranną toaletę. Makijaż, włosy etc.
Gdy skończyłam, wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Muszę przyznać że za nim tęskniłam. Nie wyspałam się. A sama myśl że spałam obok niego - przyprawia mnie o mdłości. Powoli zasypiałam. Nie no kurwa SMS! Oczywiście. Zmrużyłam oczy i leniwie spojrzałam na mojego iPhone.
Od: Nieznany Do: Allison
Ślicznie wyglądasz shawty.
Od: Allison Do: Nieznany
Kim jesteś. I skąd do cholery wiesz jak wyglądam?
Od: Nieznany Do: Allison
Wyjdź na balkon.
Westchnęłam. Pewnie to jakiś idiotyczny żart. Wstałam z łóżka i stanęłam obok balkonu. Niczego i nikogo tu nie ma. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Kiedy nagle ktoś mnie pociągnął i zakrył moje usta.
-Nie krzycz - ktoś wyszeptał mi do ucha
CZY TERAZ UMRĘ?
_____________________________________________________________________
Przepraszam że tak długo nie dodawałam ale wiecie - szkoła :( . Na szczęście już powoli się kończy i mam luzik. W poniedziałek ostatecznie wszystko poprawiam, więc trzymajcie kciuki <3 żeby się udało.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Z góry przepraszam też za błędy :*
środa, 5 czerwca 2013
Rozdział 2 "Jeśli potrzebowałeś dziwki to mogłeś wziąć sobie z ulicy"
Odwróciłam się do niego. Starałam nie okazać zdenerwowania, bo tak naprawdę w środku byłam zestresowana jak dziecko które zgubiło rodziców w supermarkecie. Przygryzłam nerwowo wargi... Pamięta mnie? Po jego sposobie patrzenia na mnie wywnioskowałam że nie. I dobrze. Chłopak przejechał językiem po ustach i przelatując po mnie wzorkiem od góry do dołu powiedział:
-Jesteś nowa? Nigdy cie tu nie widziałem - Owinął ręce wokół mojej talii na co się uśmiechnęłam
-Przeprowadziłam się kilka dni temu z Australii... - wymamrotałam, dalej strasznie się bałam ale nie dawałam tego po sobie poznać.
-Mhmm - moim oczom ukazał się nikt inny jak ZAYN MALIK! - Cześć Miranda - Zayn posłał uśmieszek Mirandzie na co ta zaczęła się szczerzyć jak idiotka - Kim jesteś? - pokazał na mnie palcem.
-Allison... Allison McCartney. -wymamrotałam
-Justin Bieber - wziął mnie za rękę i delikatne musnął moją dłoń, po czym pokazał na Zayna - to mój przyjaciel i gospodarz imprezy Zayn Malik!
-Może nie stójmy tutaj tylko pójdźmy gdzieś w bardziej ustronne miejsce - zaproponował Zayn poruszając brwiami
Szybko pokręciłam przecząco głową w stronę mojej przyjaciółki.
-Oni żartują - Miranda powiedziała mi cicho do ucha - chodziło im o to że chcą zapalić i potrzebują towarzystwa.
Czyli jednak się nie zmienili! Zayn dalej jest dilerem, obaj dalej palą, piją i Bóg wie co jeszcze!
Wyszliśmy w czwórkę na dwór za dom Zayna. Gdy wyszliśmy Justin wyciągnął paczkę Malboro z kieszeni swojej kurtki . Po chwili rozbłysł ogień iwraz ze swoim kolegą zaciągali się tytoniem. Patrzyłam na nich z irytacją. Zanim się obejrzałam Zayn zaczął ściągać koszulkę.
-C-c-co robisz? - zapytałam niepewnie
-A co kurwa mogę robić? Idę popływać.
Dopiero teraz zorientowałam się że przed nami znajduje się ogromny basen z różnorodnymi kolorowymi piłkami i materacami unoszącymi się na powierzchni wody. Chłopak już w samych kąpielówkach podszedł do basenu po czym na całe gardło wykrzyczał:
-Ludzie do basenu!
Po chwili wokół mnie pojawił się dosłownie tłum. Ludzie zaczęli rozrzucać swoje ubrania i wskakiwać do basenu. Nawet Miranda! Tylko ja stałam jak ostatnio oszołom na środku.
-Chodź - Justin nagle pociągnął mnie gdzieś.
Po kilku minutach chodzenia przez "lasek" (tak, posiadłość rodziców Zayna była położona w małym lesie). Moim oczom ukazała się znana mi mała altanka oświecona świątecznymi lampeczkami.
*
Chodź tu! - krzyknął Justin ciągnąc mnie gdzieś w głąb lasu.
"Czy to tu umrę?" - taka myśl przeleciała mi przez głowę.
W pewnym momencie chłopak popchnął mnie w stronę drewnianej altanki, upadłam a on zaczął biec. W ciągu kilku sekund znikł za drzewami. Czeli o to mu chodziło... Zaciągnął mnie w środek lasu, żeby mnie później zostawić. Wiedział że nigdy tu nie byłam. Dla niego to zabawne patrząc jak jakaś dziewczyna może zamarznąć na śmierć w lesie dla jego zabawy? Ogarnął mnie smutek. Usiadła na ziemi i zaczęłam płakać...
*
Wydałam z siebie (oczywiście sztucznie) dźwięk typu "woow" na co chłopak zachichotał. Szłam przed Justinem. Gdy wchodziłam na podest altanki zostałam klepnięta w tyłek. Pokręciłam tylko głową. Ten dupek nic a nic się nie zmienił. Usiadł na ławeczce obłożonej poduszkami i poklepał miejsce obok na znak abym usiadła obok niego. Gdy usiadłam Justin znikąd wyciągnął niepełną butelkę wódki. Szybko ją odkręcił i wziął kilka dużych łyków, po czym głęboko odetchnął i podał mi butelkę. Nie piłam często, ale nie chciałam wyjść na tchórza... Powoli przyłożyłam butelkę do ust i przez moje gardło przeleciała 'ostra' ciecz. Odchrząknęłam i oddałam butelkę Justinowi, który był już widocznie wstawiony. Opróżnił butelkę z płynu i wyrzucił ją gdzieś. Odchyliłam głowę do tyłu. Z niewiadomych mi powodów bolała mnie szyja...
Poczułam na swojej szyi mokre pocałunki składane przez chłopaka. Wiedziałam że muszę zgrywać niedostępną, ale zarazem troszkę się z nim pobawić. Dla mnie to gra polegająca na rozkochaniu go w sobie, następnie upokorzeniu publicznie i pozbawieniu go wszystkiego co można odebrać. Po kilku następnych pocałunkach odwróciłam się w jego stronę a następnie lekko musnęłam jego usta. Po czym szybko odsunęłam się od niego z uśmieszkiem na twarzy. Zmrużył lekko oczy i pochylił się w celu ponownego pocałowania mnie, jednak go odepchnęłam.
-O co ci kurwa chodzi? - syknął
-Jeśli potrzebowałeś dziwki to mogłeś wziąć sobie z ulicy - prychnęłam.
Złapał mnie za nadgarstki i przysunął tak, że nasze nosy prawie się stykały. Przełknęłam ślinę.
-Nie takim tonem do mnie suko. - wpił we mnie łapczywie swoje usta.
Próbowałam się szarpać ale uścisk na moich nadgarstkach zaciskał się coraz mocniej co bolało. Gdy zobaczył mój grymas odsunął się. Rozprostował nogi i objął mnie swoją umięśnioną ręką. Z trudem go nie odepchnęłam, mimo że jego dotyk wzbudza u mnie odruch wymiotny. Ten gościu ma problemy z opanowaniem gniewu. Naprawdę! Zrobiło się zimno, a ja swoją kurtkę zostawiłam w samochodzie Mirandy. Justin zerknął na mnie, trzęsącą się z zimna. Wydał z siebie ciche westchnięcie, po czym zdjął swoją kurtkę i przykrył mnie nią. Otworzyłam usta, ale położył na nich swój palec
-shhhh.
Justin rozłożył się na ławeczce a ja leżałam praktycznie wtulona w niego. Nie mogłam nic zrobić ze zmęczeniem po dzisiejszym zabieganym dniu. Zasnęłam...
_______________________________________________________________________________
Moi mili ;) jest 2 rozdział <3 ! Chciałam wam też podziękować za prawie 650 wejść, 16 komentarzy oraz 5 obserwatorów - Kocham was <3 ! Mam nadzieje że wam się spodobał rozdział ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :3 (:nawet jednym głupim słowem:)
+Miśki naprawdę jeżeli czytacie tego bloga to napiszcie mi swoją nazwę w komentarzu abym mogła was informować o nowych rozdziałach <3 nie gryzę ;)
-Jesteś nowa? Nigdy cie tu nie widziałem - Owinął ręce wokół mojej talii na co się uśmiechnęłam
-Przeprowadziłam się kilka dni temu z Australii... - wymamrotałam, dalej strasznie się bałam ale nie dawałam tego po sobie poznać.
-Mhmm - moim oczom ukazał się nikt inny jak ZAYN MALIK! - Cześć Miranda - Zayn posłał uśmieszek Mirandzie na co ta zaczęła się szczerzyć jak idiotka - Kim jesteś? - pokazał na mnie palcem.
-Allison... Allison McCartney. -wymamrotałam
-Justin Bieber - wziął mnie za rękę i delikatne musnął moją dłoń, po czym pokazał na Zayna - to mój przyjaciel i gospodarz imprezy Zayn Malik!
-Może nie stójmy tutaj tylko pójdźmy gdzieś w bardziej ustronne miejsce - zaproponował Zayn poruszając brwiami
Szybko pokręciłam przecząco głową w stronę mojej przyjaciółki.
-Oni żartują - Miranda powiedziała mi cicho do ucha - chodziło im o to że chcą zapalić i potrzebują towarzystwa.
Czyli jednak się nie zmienili! Zayn dalej jest dilerem, obaj dalej palą, piją i Bóg wie co jeszcze!
Wyszliśmy w czwórkę na dwór za dom Zayna. Gdy wyszliśmy Justin wyciągnął paczkę Malboro z kieszeni swojej kurtki . Po chwili rozbłysł ogień iwraz ze swoim kolegą zaciągali się tytoniem. Patrzyłam na nich z irytacją. Zanim się obejrzałam Zayn zaczął ściągać koszulkę.
-C-c-co robisz? - zapytałam niepewnie
-A co kurwa mogę robić? Idę popływać.
Dopiero teraz zorientowałam się że przed nami znajduje się ogromny basen z różnorodnymi kolorowymi piłkami i materacami unoszącymi się na powierzchni wody. Chłopak już w samych kąpielówkach podszedł do basenu po czym na całe gardło wykrzyczał:
-Ludzie do basenu!
Po chwili wokół mnie pojawił się dosłownie tłum. Ludzie zaczęli rozrzucać swoje ubrania i wskakiwać do basenu. Nawet Miranda! Tylko ja stałam jak ostatnio oszołom na środku.
-Chodź - Justin nagle pociągnął mnie gdzieś.
Po kilku minutach chodzenia przez "lasek" (tak, posiadłość rodziców Zayna była położona w małym lesie). Moim oczom ukazała się znana mi mała altanka oświecona świątecznymi lampeczkami.
*
Chodź tu! - krzyknął Justin ciągnąc mnie gdzieś w głąb lasu.
"Czy to tu umrę?" - taka myśl przeleciała mi przez głowę.
W pewnym momencie chłopak popchnął mnie w stronę drewnianej altanki, upadłam a on zaczął biec. W ciągu kilku sekund znikł za drzewami. Czeli o to mu chodziło... Zaciągnął mnie w środek lasu, żeby mnie później zostawić. Wiedział że nigdy tu nie byłam. Dla niego to zabawne patrząc jak jakaś dziewczyna może zamarznąć na śmierć w lesie dla jego zabawy? Ogarnął mnie smutek. Usiadła na ziemi i zaczęłam płakać...
*
Wydałam z siebie (oczywiście sztucznie) dźwięk typu "woow" na co chłopak zachichotał. Szłam przed Justinem. Gdy wchodziłam na podest altanki zostałam klepnięta w tyłek. Pokręciłam tylko głową. Ten dupek nic a nic się nie zmienił. Usiadł na ławeczce obłożonej poduszkami i poklepał miejsce obok na znak abym usiadła obok niego. Gdy usiadłam Justin znikąd wyciągnął niepełną butelkę wódki. Szybko ją odkręcił i wziął kilka dużych łyków, po czym głęboko odetchnął i podał mi butelkę. Nie piłam często, ale nie chciałam wyjść na tchórza... Powoli przyłożyłam butelkę do ust i przez moje gardło przeleciała 'ostra' ciecz. Odchrząknęłam i oddałam butelkę Justinowi, który był już widocznie wstawiony. Opróżnił butelkę z płynu i wyrzucił ją gdzieś. Odchyliłam głowę do tyłu. Z niewiadomych mi powodów bolała mnie szyja...
Poczułam na swojej szyi mokre pocałunki składane przez chłopaka. Wiedziałam że muszę zgrywać niedostępną, ale zarazem troszkę się z nim pobawić. Dla mnie to gra polegająca na rozkochaniu go w sobie, następnie upokorzeniu publicznie i pozbawieniu go wszystkiego co można odebrać. Po kilku następnych pocałunkach odwróciłam się w jego stronę a następnie lekko musnęłam jego usta. Po czym szybko odsunęłam się od niego z uśmieszkiem na twarzy. Zmrużył lekko oczy i pochylił się w celu ponownego pocałowania mnie, jednak go odepchnęłam.
-O co ci kurwa chodzi? - syknął
-Jeśli potrzebowałeś dziwki to mogłeś wziąć sobie z ulicy - prychnęłam.
Złapał mnie za nadgarstki i przysunął tak, że nasze nosy prawie się stykały. Przełknęłam ślinę.
-Nie takim tonem do mnie suko. - wpił we mnie łapczywie swoje usta.
Próbowałam się szarpać ale uścisk na moich nadgarstkach zaciskał się coraz mocniej co bolało. Gdy zobaczył mój grymas odsunął się. Rozprostował nogi i objął mnie swoją umięśnioną ręką. Z trudem go nie odepchnęłam, mimo że jego dotyk wzbudza u mnie odruch wymiotny. Ten gościu ma problemy z opanowaniem gniewu. Naprawdę! Zrobiło się zimno, a ja swoją kurtkę zostawiłam w samochodzie Mirandy. Justin zerknął na mnie, trzęsącą się z zimna. Wydał z siebie ciche westchnięcie, po czym zdjął swoją kurtkę i przykrył mnie nią. Otworzyłam usta, ale położył na nich swój palec
-shhhh.
Justin rozłożył się na ławeczce a ja leżałam praktycznie wtulona w niego. Nie mogłam nic zrobić ze zmęczeniem po dzisiejszym zabieganym dniu. Zasnęłam...
_______________________________________________________________________________
Moi mili ;) jest 2 rozdział <3 ! Chciałam wam też podziękować za prawie 650 wejść, 16 komentarzy oraz 5 obserwatorów - Kocham was <3 ! Mam nadzieje że wam się spodobał rozdział ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :3 (:nawet jednym głupim słowem:)
+Miśki naprawdę jeżeli czytacie tego bloga to napiszcie mi swoją nazwę w komentarzu abym mogła was informować o nowych rozdziałach <3 nie gryzę ;)
piątek, 31 maja 2013
Rozdział 1 "Cześć dupku"
~
Skończyłam się rozpakowywać. Przeprowadzka z Australi do Kanady nie była zbyt ciężka, bo tak naprawdę nie zdążyłam się tam "zadomowić". Jedynym problemem dla mnie jest zmiana strefy czasowej no i temperatura... W Kanadzie potrafi bywać zimno, a ja zdążyłam się już przyzwyczaić do upałów. Na szczęście jest lato. Został niecały tydzień wakacji, zanim zacznę chodzić do szkoły...
Gdy zeszłam na dół zobaczyłam rodziców układających rzeczy w kuchni.
A moja siostra siedziała w salonie i jak zwykle nic nie robiła. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-Allison otwórz te drzwi!
Ciężko wetschnęłam i poszłam otworzyć drzwi. Moim oczom ukazały się 2 kobiety. Na moje oko matka z córką. Chwila.. Znałam tą dziewczynę
*Retrospekcja będzie pisana kursywą*
-Ty dziwko - krzyknął Justin i kopnął mnie w brzuch, jednak odciągnął go Zayn.
-Uważaj stary! Ktoś idzie, wiejemy! -krzyknął Zayn.
Podeszła do mnie ślczna brunetka - Miranda Collins. Czyli jedyna dziewczyna która potrafiła być dla mnie miła i starała się mnie bronić przed moimi "prześladowcami".
-Nic Ci nie jest? - do moich uszu dobiegł cichutki głosik
*Koniec retrospekcji*
Dziewczyna przyglądała mi się mrużąc przy tym oczy.
-Mieszkamy obok i chcieliśmy się przywitać - powiedziała jej mama wręczając mi pudełko - to jest powitane ciasto - kobieta się ciepło uśmiechnęła
Moja mama przerwała wypakowywanie i przyszła się przywitać.
-Czy mi się znamy? - nagle powiedziała Miranda
-N-n-nie wydaje mi się dopiero się przeprowadziłem - wymamrotałam.
-Nazywam się Adriana Collins a to moja córka Miranda - powiedziała kobieta
-Kate - powiedziała moja mama potrząsając ręką sąsiadki - a to moja córka Allison. Kochanie - moja mama zabrała mi pudełko z ciastem - pokaż Mirandzie swój pokój a ja porozmawiam z sąsiadką.
-Yyy okej... Chodź - powiedziałam i zaciągnęłam dziewczynę do mojego pokoju
Miranda przyglądała mi się po czym sobie coś przypomniała.
-Ja cię znam... Tak, znam cie! Ty jesteś Allison McCartney! Byłaś kiedyś gruba... - przeleciała po mnie wzrokiem od góry w dół - Dlaczego wyjechałaś..? Co się stało?
Złapałam ją za ramię i przyciągnęłam do siebie.
- Błagam! Nie mów nikomu! Nie mów kim jestem, lub kim byłam! - poczułam jak do moje oczy się zaskrzliły.
-Czemu? - dziewczyna zmarszczyła brwi
-Nie pamiętasz? Jak to było? Jak mnie bili i wyzwali? Błagam nie mów nikomu...
-Obiecuję - powiedziała dziewczyna i przytuliłam mnie.
Mimo że jej dobrze nie znałam to zawsze była i dalej jest najmilszą osobą jaką znam.
~
Nazajutrz wstałam dosyć wcześnie. 7 rano. Umówiłam się z Mirandą na zakupy. Mam nadzieję że się zaprzyjaźnimy. Z racji tego że jako jedyna wie kim byłam... Po prostu będę miała osobę z którą będę mogła pogadać z nią na tematy które zazwyczaj będę musiała ukrywać...
Wzięłam prysznic. Po czym ubrałam się w jeansowe shorty i zwykły T-shirt. Nałożyłam lekki makijaż składający się z eyelinera, pudru i błyszczyka. Włosy związałam w koka. A następnie zeszłam na dół zjeść śniadanie. Gdy usłyszałam trąbienie wybiegłam na dwór. Miranda przyjechała po mnie swoim białym mercedesem. Pobiegałyśmy trochę po sklepach, a potem poszłyśmy coś zjeść - konkretnie pizzę.
-Miranda mam pytanie...
-Huh?
-Justin chodzi do tego samego liceum co ty?
-Tak... Czemu się pytasz? Myślałam że go nienawidzisz za to wszystko co ci zrobił... - dziewczyna zamyśliła się a ja nie odpowiedziałam - Chwila... Ty coś kombinujesz! Prawda?
-Tak jakby - skrzywiłam się biorąc gryza pizzy
-Co masz na myśli mówiąc "tak jakby" ?
-Zemstę Miranda! Pomyśl tylko chwilę nad tym... Po tym wszystkim nie jestem gotowa mu wybaczyć lub zapomnieć. Wręcz przeciwnie. Mam zamiar sprawić by poczuł się choć trochę jak ja!
-Allison to ty mnie posłuchaj! Wiele osób jest gnębionych w szkole, ale to nie powód by się mścić...
-Jesteś tego taka pewna? Przez niego omal nie umarłam!
*
-Kochanie tak nam przykro ale musisz tu zostać... - widziałam łzy w oczach mojej mamy
-Mamo ale bulimia to nie jest śmiertelna choroba! - zaczęłam krzyczeć - Nie zostawiajcie mnie w tym ośrodku! Błagam! Obiecuję że przestanę...
-Córeczko dobrze wiesz że to jedyne wyjście... - przerwał mi tata - To tylko wakacje. 2 miesiące spędzone w ośrodku i prawdopodobnie wyzdrowiejesz...
Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Bałam się że jak przestanę robić to co dotychczas to znowu będę gruba... Moje życie znowu będzie okropne. Strach - jedyne uczucie które czułam w tym momencie
*
-Jak to...? - Dziewczyna była widocznie zdziwiona
-To długa historia... Ale Miranda nie możesz mi po prostu zaufać?
-Ehhh... No dobra. - Momentalnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy - A i jeszcze jedno... Dzisiaj jest impreza u Zayna.
Momentalnie wspomnienia znowu do mnie wróciły...
*
-Ej stary skończ się cackać z tą suką bo muszę iść jeszcze sprzedać towar. Wiesz Parker zalega mi za 3 tygodnie jesteś mi potrzebny.-słychać było podirytowanie w głosie Zayna
-Masz pieprzone szczęście że muszę iść ! - krzyknął do mnie Justin po czym popchnął mnie na ziemie i rzucił do mnie mój zniszczony plecak.
*
-Zeyna? Czy on przypadkiem nie siedzi w poprawczaku za sprzedaż narkotyków?
-W poprawczaku był niecałe pół roku. Wypuścili go żeby mógł pójść na odwyk.
-To znaczy że...
-On już tyle nie ćpa, ale dalej jest dilerem. - przerwała mi Miranda
~
Dochodziła 19. Kończyłam swój 'wyzywający' makijaż - mocne czerwone usta, oczy podkreślone kredką, tusz do rzęs i puder. A ubrana byłam w czerwoną sukienkę sięgającą nieco ponad kolana, do tego czarna kopertówka i szpilki w tym samym kolorze. Stałam przy drzwiach zakładając skórzaną kurtkę, kiedy moją uwagę przykuła Caitlin kłócąca się z mamą...
-Mamo wychodzę! - krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami
Pod moim domem czekała na mnie Miranda. Zawiozła nas do domu Zayna. Konkretniej willi. Wyszłyśmy z samochodu i podążyłyśmy do drzwi, gdzie na 'start' podano nam kolorowe drinki. Właśnie wkroczyłyśmy w ten świat... Narkotyki, alkohol, seks, zabawa - wszystko na wyciągnięcie ręki. Mój wzrok wędrował wszędzie w poszukiwaniu... Bingo! Biebera. Muszę przyznać że wyprzystojniał od kiedy ostatni raz go widziałam. Z tego co wiedziałam zarówno on i Zayn powtarzali klasę. Szczerze? Nie dziwię się, dla mnie zawsze byli idiotami.
-Cześć shawty - chłopak przyciągnął mnie do siebie
Cześć pojebany dupku, którego mam zamiar wykończyć.
____________________________________________________________
Więc miśki jest to pierwszy rozdział <3 Mam nadzieję że wam się spodobał ;)
Jeżeli chcecie być informowani na bieżąco zostawcie swoją nazwę w zakładce "Informowani" <3
+posłuchajcie ;) jak już pewnie wiecie komentarze zachęcają do pisania <3 więc proszę komentujcie rozdziały nawet jednym głupim słowem ;) !
Nie chcę was wykorzystywać czy coś... Ale jeżeli możecie to zareklamujcie mojego bloga np. na swoim a obiecuję że się odwdzięczę ;*
Skończyłam się rozpakowywać. Przeprowadzka z Australi do Kanady nie była zbyt ciężka, bo tak naprawdę nie zdążyłam się tam "zadomowić". Jedynym problemem dla mnie jest zmiana strefy czasowej no i temperatura... W Kanadzie potrafi bywać zimno, a ja zdążyłam się już przyzwyczaić do upałów. Na szczęście jest lato. Został niecały tydzień wakacji, zanim zacznę chodzić do szkoły...
Gdy zeszłam na dół zobaczyłam rodziców układających rzeczy w kuchni.
A moja siostra siedziała w salonie i jak zwykle nic nie robiła. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-Allison otwórz te drzwi!
Ciężko wetschnęłam i poszłam otworzyć drzwi. Moim oczom ukazały się 2 kobiety. Na moje oko matka z córką. Chwila.. Znałam tą dziewczynę
*Retrospekcja będzie pisana kursywą*
-Ty dziwko - krzyknął Justin i kopnął mnie w brzuch, jednak odciągnął go Zayn.
-Uważaj stary! Ktoś idzie, wiejemy! -krzyknął Zayn.
Podeszła do mnie ślczna brunetka - Miranda Collins. Czyli jedyna dziewczyna która potrafiła być dla mnie miła i starała się mnie bronić przed moimi "prześladowcami".
-Nic Ci nie jest? - do moich uszu dobiegł cichutki głosik
*Koniec retrospekcji*
Dziewczyna przyglądała mi się mrużąc przy tym oczy.
-Mieszkamy obok i chcieliśmy się przywitać - powiedziała jej mama wręczając mi pudełko - to jest powitane ciasto - kobieta się ciepło uśmiechnęła
Moja mama przerwała wypakowywanie i przyszła się przywitać.
-Czy mi się znamy? - nagle powiedziała Miranda
-N-n-nie wydaje mi się dopiero się przeprowadziłem - wymamrotałam.
-Nazywam się Adriana Collins a to moja córka Miranda - powiedziała kobieta
-Kate - powiedziała moja mama potrząsając ręką sąsiadki - a to moja córka Allison. Kochanie - moja mama zabrała mi pudełko z ciastem - pokaż Mirandzie swój pokój a ja porozmawiam z sąsiadką.
-Yyy okej... Chodź - powiedziałam i zaciągnęłam dziewczynę do mojego pokoju
Miranda przyglądała mi się po czym sobie coś przypomniała.
-Ja cię znam... Tak, znam cie! Ty jesteś Allison McCartney! Byłaś kiedyś gruba... - przeleciała po mnie wzrokiem od góry w dół - Dlaczego wyjechałaś..? Co się stało?
Złapałam ją za ramię i przyciągnęłam do siebie.
- Błagam! Nie mów nikomu! Nie mów kim jestem, lub kim byłam! - poczułam jak do moje oczy się zaskrzliły.
-Czemu? - dziewczyna zmarszczyła brwi
-Nie pamiętasz? Jak to było? Jak mnie bili i wyzwali? Błagam nie mów nikomu...
-Obiecuję - powiedziała dziewczyna i przytuliłam mnie.
Mimo że jej dobrze nie znałam to zawsze była i dalej jest najmilszą osobą jaką znam.
~
Nazajutrz wstałam dosyć wcześnie. 7 rano. Umówiłam się z Mirandą na zakupy. Mam nadzieję że się zaprzyjaźnimy. Z racji tego że jako jedyna wie kim byłam... Po prostu będę miała osobę z którą będę mogła pogadać z nią na tematy które zazwyczaj będę musiała ukrywać...
Wzięłam prysznic. Po czym ubrałam się w jeansowe shorty i zwykły T-shirt. Nałożyłam lekki makijaż składający się z eyelinera, pudru i błyszczyka. Włosy związałam w koka. A następnie zeszłam na dół zjeść śniadanie. Gdy usłyszałam trąbienie wybiegłam na dwór. Miranda przyjechała po mnie swoim białym mercedesem. Pobiegałyśmy trochę po sklepach, a potem poszłyśmy coś zjeść - konkretnie pizzę.
-Miranda mam pytanie...
-Huh?
-Justin chodzi do tego samego liceum co ty?
-Tak... Czemu się pytasz? Myślałam że go nienawidzisz za to wszystko co ci zrobił... - dziewczyna zamyśliła się a ja nie odpowiedziałam - Chwila... Ty coś kombinujesz! Prawda?
-Tak jakby - skrzywiłam się biorąc gryza pizzy
-Co masz na myśli mówiąc "tak jakby" ?
-Zemstę Miranda! Pomyśl tylko chwilę nad tym... Po tym wszystkim nie jestem gotowa mu wybaczyć lub zapomnieć. Wręcz przeciwnie. Mam zamiar sprawić by poczuł się choć trochę jak ja!
-Allison to ty mnie posłuchaj! Wiele osób jest gnębionych w szkole, ale to nie powód by się mścić...
-Jesteś tego taka pewna? Przez niego omal nie umarłam!
*
-Kochanie tak nam przykro ale musisz tu zostać... - widziałam łzy w oczach mojej mamy
-Mamo ale bulimia to nie jest śmiertelna choroba! - zaczęłam krzyczeć - Nie zostawiajcie mnie w tym ośrodku! Błagam! Obiecuję że przestanę...
-Córeczko dobrze wiesz że to jedyne wyjście... - przerwał mi tata - To tylko wakacje. 2 miesiące spędzone w ośrodku i prawdopodobnie wyzdrowiejesz...
Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Bałam się że jak przestanę robić to co dotychczas to znowu będę gruba... Moje życie znowu będzie okropne. Strach - jedyne uczucie które czułam w tym momencie
*
-Jak to...? - Dziewczyna była widocznie zdziwiona
-To długa historia... Ale Miranda nie możesz mi po prostu zaufać?
-Ehhh... No dobra. - Momentalnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy - A i jeszcze jedno... Dzisiaj jest impreza u Zayna.
Momentalnie wspomnienia znowu do mnie wróciły...
*
-Ej stary skończ się cackać z tą suką bo muszę iść jeszcze sprzedać towar. Wiesz Parker zalega mi za 3 tygodnie jesteś mi potrzebny.-słychać było podirytowanie w głosie Zayna
-Masz pieprzone szczęście że muszę iść ! - krzyknął do mnie Justin po czym popchnął mnie na ziemie i rzucił do mnie mój zniszczony plecak.
*
-Zeyna? Czy on przypadkiem nie siedzi w poprawczaku za sprzedaż narkotyków?
-W poprawczaku był niecałe pół roku. Wypuścili go żeby mógł pójść na odwyk.
-To znaczy że...
-On już tyle nie ćpa, ale dalej jest dilerem. - przerwała mi Miranda
~
Dochodziła 19. Kończyłam swój 'wyzywający' makijaż - mocne czerwone usta, oczy podkreślone kredką, tusz do rzęs i puder. A ubrana byłam w czerwoną sukienkę sięgającą nieco ponad kolana, do tego czarna kopertówka i szpilki w tym samym kolorze. Stałam przy drzwiach zakładając skórzaną kurtkę, kiedy moją uwagę przykuła Caitlin kłócąca się z mamą...
-Mamo wychodzę! - krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami
Pod moim domem czekała na mnie Miranda. Zawiozła nas do domu Zayna. Konkretniej willi. Wyszłyśmy z samochodu i podążyłyśmy do drzwi, gdzie na 'start' podano nam kolorowe drinki. Właśnie wkroczyłyśmy w ten świat... Narkotyki, alkohol, seks, zabawa - wszystko na wyciągnięcie ręki. Mój wzrok wędrował wszędzie w poszukiwaniu... Bingo! Biebera. Muszę przyznać że wyprzystojniał od kiedy ostatni raz go widziałam. Z tego co wiedziałam zarówno on i Zayn powtarzali klasę. Szczerze? Nie dziwię się, dla mnie zawsze byli idiotami.
-Cześć shawty - chłopak przyciągnął mnie do siebie
Cześć pojebany dupku, którego mam zamiar wykończyć.
____________________________________________________________
Więc miśki jest to pierwszy rozdział <3 Mam nadzieję że wam się spodobał ;)
Jeżeli chcecie być informowani na bieżąco zostawcie swoją nazwę w zakładce "Informowani" <3
+posłuchajcie ;) jak już pewnie wiecie komentarze zachęcają do pisania <3 więc proszę komentujcie rozdziały nawet jednym głupim słowem ;) !
Nie chcę was wykorzystywać czy coś... Ale jeżeli możecie to zareklamujcie mojego bloga np. na swoim a obiecuję że się odwdzięczę ;*
czwartek, 30 maja 2013
Prolog
Nazywam się Allison McCartney i mam 17 lat. Muszę przyznać że w dzieciństwie nie byłam lubiana... Ponieważ byłam gruba. W całej szkole byłam wyśmiewana od niepamiętnych czasów. Od chamskich przezwisk, po przemoc fizyczną - takie rzeczy były dla mnie codziennością. Utworzyła się nawet "grupka" moich prześladowców. A na ich czele stał nikt inny, jak sam Justin Bieber. Nie pamiętam dnia, żebym nie została przez niego urażona.. Chciałam po prostu to wszystko zakończyć. Żyletki? Owszem, ale nigdy nie byłam w stanie sięgnąć po coś więcej...
Gdy miałam 14 lat mój tata dostał propozycję pracy za granicą. Konkretnie w Australii - była to 3 roczna umowa. Rodzice znając moją aktualną sytuacją w szkole... Nawet się nad tym nie zastanawiali. Szybko wszystko załatwili, a następnie zabrali mnie i moją młodszą siostrą Caitlin z Kanady...
~
Przez te 3 lata wszystko się zmieniło! Ja... Byłam po prostu nie do poznania! Schudłam, oj bardzo schudłam. W międzyczasie przemalowałam włosy - jako brunetka czuję się zdecydowanie lepiej. Wyglądałam jak zupełnie inny człowiek co mnie cieszyło. Bo wiedziałam że powrót do Kanady... Do tych wszystkich ludzi, którzy przez tyle lat krzywdzili mnie dzień w dzień... Ujmę to tak - nie było dnia w którym chociaż przez chwilę nie myślałam o Zemście. Prawdopodobnie wszyscy mnie zapomnieli. Bo niby czemu mieli się przejmować zniknięciem największego popychadła? Całą uwagę skupiłam na Bieberze. Ten dupek cieszył się moim upokorzeniem przez tyle czasu... A po co? Na to pytanie tylko jedna osoba zna odpowiedź...
*PAMIĘTAJCIE ŻE JUSTIN I ZAYN NIE SĄ SŁAWNI W OPOWIADANIU* No więc moi mili to jest moje 2 opowiadanie i mam nadzieję że wam się spodoba ;) . Z racji zbliżających się wakacji mam więcej wolnego czasu a rozdziały będę dodawać w miarę systematycznie (w odstępach 2-4 dni) . Chciałabym was też serdecznie prosić o follow dla @NutellaSwag_Boy <3 który wykonał mi... Cały blog :D
Mój twitter - @LittleRebelious
Moje inne opowiadanie ;) - She is homeless
Będzie obowiązywać 1 zasada :3 CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Gdy miałam 14 lat mój tata dostał propozycję pracy za granicą. Konkretnie w Australii - była to 3 roczna umowa. Rodzice znając moją aktualną sytuacją w szkole... Nawet się nad tym nie zastanawiali. Szybko wszystko załatwili, a następnie zabrali mnie i moją młodszą siostrą Caitlin z Kanady...
~
Przez te 3 lata wszystko się zmieniło! Ja... Byłam po prostu nie do poznania! Schudłam, oj bardzo schudłam. W międzyczasie przemalowałam włosy - jako brunetka czuję się zdecydowanie lepiej. Wyglądałam jak zupełnie inny człowiek co mnie cieszyło. Bo wiedziałam że powrót do Kanady... Do tych wszystkich ludzi, którzy przez tyle lat krzywdzili mnie dzień w dzień... Ujmę to tak - nie było dnia w którym chociaż przez chwilę nie myślałam o Zemście. Prawdopodobnie wszyscy mnie zapomnieli. Bo niby czemu mieli się przejmować zniknięciem największego popychadła? Całą uwagę skupiłam na Bieberze. Ten dupek cieszył się moim upokorzeniem przez tyle czasu... A po co? Na to pytanie tylko jedna osoba zna odpowiedź...
*PAMIĘTAJCIE ŻE JUSTIN I ZAYN NIE SĄ SŁAWNI W OPOWIADANIU* No więc moi mili to jest moje 2 opowiadanie i mam nadzieję że wam się spodoba ;) . Z racji zbliżających się wakacji mam więcej wolnego czasu a rozdziały będę dodawać w miarę systematycznie (w odstępach 2-4 dni) . Chciałabym was też serdecznie prosić o follow dla @NutellaSwag_Boy <3 który wykonał mi... Cały blog :D
Mój twitter - @LittleRebelious
Moje inne opowiadanie ;) - She is homeless
Będzie obowiązywać 1 zasada :3 CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Subskrybuj:
Posty (Atom)